Zarówno dąbrowianki jak i mielczanki przystępowały do tego pojedynku bardzo zmobilizowane i z przekonane, że rozegrają więcej niż trzy partie. Jednak rzeczywistość okazała się bardziej bolesna - Stal zeszła z placu boju pokonana po 71 minutach. - Szczerze mówiąc nie spodziewałyśmy się, że wygramy w trzech setach. Byłam pewna, że Stal będzie bardzo walczyć w tym spotkaniu. Ostatnio dosyć dobrze im szło, dobrze grały, myślałam, że stawią nam większy opór. Na szczęście dla nas, było inaczej - przyznała Krystyna Strasz.
Spotkanie było wyrównane pomimo wyniku. Obie ekipy zagrały podobnie we wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła. Zatem co było kluczem do sukcesu gospodyń? - Nasze rywalki popełniły bardzo dużo błędów, w sumie niewymuszonych, szczególnie w pierwszym secie, dlatego to nam trochę ułatwiło zadanie - powiedziała libero MKS-u.
W trzeciej partii Stal prowadziła już 14:12. Jednak po drugiej przerwie technicznej dąbrowska ekipa powróciła do poziomu gry, do którego przyzwyczaiła swoich kibiców i spokojnie wygrała tego seta, a w konsekwencji cały mecz. - Zrobiłyśmy parę błędów, o sędziach nie będę mówiła, bo już za bardzo się na nich denerwowałam na parkiecie. Wiadomo, że cały mecz musimy zagrać dobrze, a ten jeden przestój musimy mieć. Właśnie ten zwyczajowy przestój był w trzecim secie - wyjaśniła przyczyny zaciętego początku trzeciej partii Krystyna Strasz.