Krystyna Strasz: To był nasz tradycyjny przestój

Podopieczne Rafała Prusa zagrały znacznie słabiej niż w swoim ostatnim ligowym pojedynku z Centrostalem Bydgoszcz. Taka postawa mielczanek wpłynęła na łatwość, a przede wszystkim szybkość wygranej gospodyń niedzielnego pojedynku. MKS Dąbrowa Górnicza wygrał w przysłowiową godzinę z prysznicem, bowiem mecz trwał jedyne 71 minut. O przyczynach tak łatwej wygranej z portalem SportoweFakty.pl rozmawiała Krystyna Strasz.

Zarówno dąbrowianki jak i mielczanki przystępowały do tego pojedynku bardzo zmobilizowane i z przekonane, że rozegrają więcej niż trzy partie. Jednak rzeczywistość okazała się bardziej bolesna - Stal zeszła z placu boju pokonana po 71 minutach. - Szczerze mówiąc nie spodziewałyśmy się, że wygramy w trzech setach. Byłam pewna, że Stal będzie bardzo walczyć w tym spotkaniu. Ostatnio dosyć dobrze im szło, dobrze grały, myślałam, że stawią nam większy opór. Na szczęście dla nas, było inaczej - przyznała Krystyna Strasz.

Spotkanie było wyrównane pomimo wyniku. Obie ekipy zagrały podobnie we wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła. Zatem co było kluczem do sukcesu gospodyń? - Nasze rywalki popełniły bardzo dużo błędów, w sumie niewymuszonych, szczególnie w pierwszym secie, dlatego to nam trochę ułatwiło zadanie - powiedziała libero MKS-u.

W trzeciej partii Stal prowadziła już 14:12. Jednak po drugiej przerwie technicznej dąbrowska ekipa powróciła do poziomu gry, do którego przyzwyczaiła swoich kibiców i spokojnie wygrała tego seta, a w konsekwencji cały mecz. - Zrobiłyśmy parę błędów, o sędziach nie będę mówiła, bo już za bardzo się na nich denerwowałam na parkiecie. Wiadomo, że cały mecz musimy zagrać dobrze, a ten jeden przestój musimy mieć. Właśnie ten zwyczajowy przestój był w trzecim secie - wyjaśniła przyczyny zaciętego początku trzeciej partii Krystyna Strasz.

Komentarze (0)