Paweł Mikołajczak: Trzeba cieszyć się grą

Paweł Mikołajczak w tym sezonie sprawuję rolę zmiennika dla będącego w znakomitej dyspozycji Bartosza Janeczka w zespole Domexu Tytan AZS Częstochowa. 22-latek rzadko pojawia się na parkiecie, jednak gdy już otrzyma szansę z reguły ją wykorzystuje i spisuje się przyzwoicie. Mikołajczak wystąpił także w czwartkowym spotkaniu z Iskrą Odincowo, który częstochowianie przegrali 1:3. - Może zabrakło wiary w to, że uda się zwyciężyć - mówił po spotkaniu.

Patrząc na to, jak wyglądało pierwsze spotkanie w Moskwie i początek czwartkowego meczu, wydaje się, że częstochowianom zabrakło argumentów w starciu z rosyjskim potentatem. Iskra niemal każdy element siatkarskiego rzemiosła ma dopracowany do perfekcji, co było widoczne zwłaszcza w bloku i zagrywce, która siała postrach w szeregach "Akademików". - Ciężko powiedzieć, czego zabrakło. Chyba wszystkiego po trochu. Mieliśmy bardzo duże problemy ze skończeniem ataku. Iskra stawiała bardzo dobry blok. Na prawdę ciężko było nam się przebić. Na pewno Bartek Janeczek w obu spotkaniach zagrał bardzo dobrze i to on w głównej mierze trzymał wynik. Może zabrakło wiary w to, że uda się wygrać, choć do końca też ciężko mi ocenić. Pewnie trener będzie wiedział, czego rzeczywiście zabrakło - mówił popularny "Miki".

Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że dwumecz rozstrzygnął w znacznym stopniu pierwszy mecz w Moskwie, w którym Iskra rozgromiła częstochowian 3:0. Regulamin jest bezlitosny i aby liczyć na awans do kolejnej rundy, podopieczni Grzegorza Wagnera musieli wygrać aż cztery sety, nie tracąc przy tym żadnego. - Wiedzieliśmy, że będzie bardzo trudno wygrać 3:0 i dodatkowo czwartego seta, ale wierzyliśmy w to i chcieliśmy jak najlepiej zagrać. Najpierw po to by awansować, a następnie po przegranym pierwszym secie, aby wypaść jak najlepiej dla kibiców - przyznaje Mikołajczak.

Rosjanie już po pierwszym wygranym secie zagwarantowali sobie awans do kolejnej rundy. Na tym jednak emocje się nie skończyły i za sprawą ambitnej postawy gospodarzy czwartkowe spotkanie do końca trzymało w niepewności i dostarczyło sporej dawki emocji. - Wiedzieliśmy, że po tym przegranym secie będzie trzeba grać dalej i to zrobiliśmy. Trzeba się cieszyć grą, nawet z takim przeciwnikiem mimo, że mecz tak na prawdę się skończył. Takie ogranie na pewno da nam jakaś naukę - uważa atakujący.

"Biało-zieloni" w sobotę meczem z Jadarem Radom wrócą na ligowe parkiety. Dla częstochowian sobotni pojedynek będzie miał ogromną wagę, gdyż Jadar niespodziewanie, jako jedyny w tym sezonie pokonał częstochowian za trzy punkty. Co ciekawe, gdyby nie ta wpadka "Akademicy" obecnie mogli by być na drugim miejscu w tabeli, tuż za plecami Skry Bełchatów. - Chcemy odzyskać punkty, które tam straciliśmy i oczywiście zagrać dobry mecz - kończy Paweł Mikołajczak.

Komentarze (0)