W ostatniej kolejce radomianie grali w Częstochowie, gdzie nie udało im się wywalczyć nawet jednego seta. Nawet, jeśli początkowo grali dobrze, potem do głosu dochodzili gospodarze. Obydwie drużyny miały coś do udowodnienia w meczu przeciwko sobie. Podopieczni Jana Sucha chcieli pokazać, że wygrana z Akademikami nie była dziełem przypadku, zaś ci drudzy chcieli wziąć rewanż. - Trzeba przyznać, że AZS grał naprawdę dobrze. Bardzo dużo bronili, bardzo dobrze przyjmowali, w przeciwieństwie do nas. Odrzucali nas zagrywką, my graliśmy na dwubloku przez co ułatwiliśmy im grę w tym elemencie oraz obronie. Konsekwentnie trzymali swój poziom gry, a my graliśmy zrywami: jeśli nie zdobywaliśmy punktów zagrywką takimi szaleńczymi akcjami, to w rzemiośle siatkarskim oni grali lepiej i byli bardziej poukładaną drużyną - mówił po spotkaniu Robert Prygiel.
Na dwanaście spotkań, jakie rozegrała drużyna z Radomia w tym sezonie, jedynie dwa zakończyły się wynikiem pozytywnym dla niej. Taka sytuacja z pewnością nie jest marzeniem tak zawodników, jak i włodarzy klubu. - Wiadomo, że atmosferę budują wyniki, także pod tym względem nie jest jakoś super, ale biorąc pod uwagę to jak gramy i w jakim jesteśmy miejscu, to atmosfera jest naprawdę niezła - przekonuje atakujący Jadaru.
W kolejnych spotkaniach rywalami radomian będą między innymi AZS Olsztyn, Delecta, Politechnika, czy Siatkarz Wieluń. Być może jeszcze nie wszystko stracone dla Prygla i spółki. - Jesteśmy w takiej sytuacji, że w każdym spotkaniu musimy walczyć o punkty, bo wiadomo, że nasza sytuacja nie jest komfortowa. Każdy punkt jest na wagę złota. A nie mamy innego wyjścia niż walka o punkty - zapewnia nasz rozmówca.
Robert Prygiel podczas przerwy między sezonami zmienił barwy klubowe. Przeszedł z Jastrzębskiego Węgla do Jadaru Radom, do miasta, w którym jego siatkarska przygoda się rozpoczęła. Jak teraz, po kilku miesiącach spędzonych w Jadarze, ocenia sytuację? - Na pewno jest ciężko. Większość swojej siatkarskiej kariery grałem w drużynach, które miały dość wysokie cele, takie jak gra o medale i inne trofea. Teraz, niestety, musimy grać o utrzymanie, jest ciężko, presja jest większa. Ale trzeba sobie z tym jakoś radzić i myślę, że damy radę - utrzymuje Prygiel.
Czy nasz rozmówca żałuje swojej decyzji o przejściu do Jadaru? - Na to pytanie odpowiem po sezonie - kończy z uśmiechem.