Wojciech Kaźmierczak: Nie możemy mówić o żadnym kompleksie

W niedzielę po raz trzeci w tym sezonie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle grała z Jastrzębskim Węglem. Po raz trzeci także podopieczni Krzysztofa Stelmacha musieli uznać wyższość rywali. Niewątpliwie jastrzębianie mają sposób na ZAKSĘ, jednak środkowy zespołu z Opolszczyzny zapewnia, że jego drużyna nie ma żadnego kompleksu Jastrzębskiego Węgla.

Niedzielne spotkanie pomiędzy ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębskim Węglem było widowiskiem pełnym emocji. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha pewnie zwyciężyli dwa pierwsze sety, jednak w trzeciej odsłonie siatkarze Jastrzębskiego Węgla przebudzili się i wygrali trzy kolejne odsłony. - Można się zapytać czy mecz mógł zakończyć się wynikiem 3:0. Odpowiedź brzmi nie. W trzecim secie jastrzębianie obudzili się, zaczęli grać konsekwentniej, popełnili mniej błędów od nas, w wyniku czego wygrali ten mecz 3:2 - powiedział po spotkaniu Wojciech Kaźmierczak.

W siatkarskim światku zaczęło się mówić, że Jastrzębski Węgiel ma sposób na ZAKSĘ. W niedzielnym pojedynku kędzierzynianie mieli szansę przerwać passe porażek z podopiecznymi Roberto Santilliego, nie byli jednak w stanie postawić kropki nad i. Po raz kolejny wygrali jastrzębianie. - To nie jest żaden kompleks Jastrzębskiego Węgla. Nie można o czymś takim mówić. Na dzień dzisiejszy jest to drużyna, która ma brązowy medal mistrzostw Polski i gra w Lidze Mistrzów. To zespół, który trenuje równie ciężko co my. Rzeczywiście po raz kolejny przegrywamy z Jastrzębskim Węglem, ale nie możemy mówić o żadnym kompleksie - tłumaczył środkowy ZAKSY. - Dzisiaj nie udało nam się pokonać rywala, ale nie martwimy się. Zdecydowanie bardziej wolelibyśmy zwyciężyć jastrzębian w fazie play-off - dodał.

W czwartym secie podopieczni Krzysztofa Stelmacha byli bardzo blisko rozstrzygnięcia meczu na swoją korzyść. Kędzierzynianie prowadzili 13:10, jednak trzynastka okazała się dla nich pechową liczbą. Podopieczni Roberto Santilliego wrzucili drugi bieg i doprowadzili do wyniku 17:20. - Jastrzębski Węgiel to drużyna, która przegrywając trzema oczkami potrafi odrobić straty i wyjść na prowadzenie. Dzisiaj udało im się zwyciężyć seta, a później całe spotkanie - tłumaczył Wojciech Kaźmierczak.

ZAKSA pomimo porażki, utrzymała się na drugim miejscu w tabeli PlusLigi. Kędzierzynianie mają dwa oczka przewagi nad Jastrzębskim Węglem i trzy nad Resovią Rzeszów. - Nasza liga jest trudna, wiele zespołów walczy o czołówkę. My również się o to staramy. Cieszy, że jesteśmy coraz bliżej zajęcia tego drugiego miejsca. Jesteśmy zadowoleni, że udało nam się dzisiaj zdobyć jeden punkt, dzięki któremu nadal pozostajemy wiceliderem PlusLigi. Obronienie tej pozycji jest naszym celem na dzień dzisiejszy - powiedział zawodnik ZAKSY.

Kędzierzynianie nie mają dużo czasu na odpoczynek, ponieważ już w środę walczyć będą z CoprAtlantide Piacenzą o Final Four Pucharu CEV. Podopiecznych Krzysztofa Stelmacha czeka bardzo trudna przeprawa, gdyż w pierwszym meczu ulegli Włochom w trzech setach. Zdaniem środkowego ZAKSY są elementy, na które jego zespół powinien zwrócić szczególną uwagę. - Na pewno powinniśmy popracować nad konsekwencją. W Piacenzie wygrywaliśmy w drugim secie 16:11, wtedy trzeba było grać swoje, tak jak na początku tego seta. W zeszłotygodniowym pojedynku trudno było odrobić punkty, bo rywale straszyli nas mocną zagrywką do linii. Wiadomo, że CoprAtlantide to drużyna z najwyższej półki światowej, jednak nasz zespól nie zamierza się poddać. Nie oddamy meczu w szatni, będziemy się starać zwyciężyć, a jak będzie okaże się w środę - zakończył Wojciech Kaźmierczak.

Komentarze (0)