Mariusz Szyszko: Małymi kroczkami wrócimy do walki o medale

AZS UWM Olsztyn w tym sezonie walczy o zupełnie inne cele niż w poprzednich latach. Ale też i przed rozpoczęciem rozgrywek jego sytuacja była zupełnie inna. Niemniej na dwie kolejki przed zakończeniem fazy zasadniczej drużyna ze stolicy Warmii zrealizowała wyznaczone zadanie i utrzymała się w PlusLidze.

- Jak to się modnie mówi, zadanie wykonane. I to jest najważniejsze. Odczuwam dziś pewną satysfakcję, jak przypomnę sobie, że w przedsezonowych prognozach zamieszczonych w jednej z dużych gazet sportowych wyżej niż na dziewiątym miejscu nikt nas nie obstawił - powiedział portalowi sport.wm.pl prezes klubu AZS UWM Olsztyn, Mariusz Szyszko. Jednocześnie podziękował kibicom za to, że byli z drużyną w trudnym dla niej czasie - wiedząc, że w tym sezonie nie będzie grała o medale.

Nie wszystko, co władze klubu założyły sobie przed rozpoczęciem rozgrywek, udało się zrealizować. Sfera organizacyjna nie jest jednak powodem do niezadowolenia - wręcz przeciwnie. Prezes Szyszko ma za to trochę pretensji w kwestii sportowej. - Ogólnie ten zespół zdał egzamin. Nie chcę, żeby te dwa nieszczęsne sety z Jastrzębiem (w 17. kolejce - przyp. red.) - i to są te właśnie niedobre momenty - zatarły ciężką pracę tej drużyny. Tym bardziej że ci zawodnicy grali pod presją. Może i niepotrzebnie, bo nikt na nich nie cisnął, ale widocznie strasznie im zależało, żeby te mecze wygrywać i zdobywać punkty - zauważył. Czasami brakowało mu też w drużynie wiary i złości sportowej, które przekładałaby się na walkę.

Najważniejsze jednak, że po przedsezonowych zawirowaniach udało się utrzymać w lidze. Ale to tylko początek drogi ku zmianom na lepsze. Prezes, który w maju 2009 roku podjął się niełatwego zadania ratowania tonącego klubu, teraz zapowiada, że w przyszłym sezonie AZS UWM zrobi kolejny krok w górę tabeli. A w perspektywie dwóch-trzech lat powróci do walki o medale. - A może nawet o finał, a może nawet o złoto. Tylko, że ja jestem zwolennikiem małych kroków. Bo już raz przerabialiśmy zachłystywanie się dostatkiem i nie do końca to wyszło - zakończył Mariusz Szyszko.

Źródło artykułu: