Tuomas Sammelvuo: Dopiero teraz zaczyna się prawdziwa gra i walka

Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle pokonali w piątek bez straty seta AZS Olsztyn i dzięki temu utrzymali drugą lokatę w tabeli rozgrywek PlusLigi po rundzie zasadniczej. Jedną z najjaśniejszych postaci w kędzierzyńskiej ekipie w przekroju całej rundy zasadniczej był Tuomas Sammelvuo. - Musimy pamiętać, że dopiero teraz zaczyna się prawdziwa gra - podkreśla Fin.

Piątkowe spotkanie miało ogromną wagę dla kędzierzynian. W obliczu wygranych Jastrzębskiego Węgla i Asseco Resovii Rzeszów tylko wygrana za trzy punkty pozwoliłaby ekipie Krzysztofa Stelmacha utrzymać drugą pozycję przed fazą play-off. Kędzierzynianie nie zmarnowali okazji i pewnie sięgnęli po cenne trzy punkty. Sammelvuo nie przecenia jednak sukcesu i jak mantrę powtarza, że najważniejsze dopiero przed jego zespołem. - Po rundzie zasadniczej jesteśmy na drugim miejscu i myślę, że z tego powodu możemy być niezwykle usatysfakcjonowani. Na razie sezon układa się po naszej myśli i gramy dobrze, ale musimy pamiętać, że dopiero teraz zaczyna się prawdziwa gra i walka - przestrzega Fin.

W przeciągu tygodnia kędzierzynianie aż trzykrotnie zmierzą się z olsztyńskim zespołem. Los ponownie skojarzył bowiem oba zespoły w pierwszej rundzie play-off i w rezultacie w nadchodzący piątek i sobotę podopieczni trenera Mariusza Sordyla ponownie zawitają na Opolszczyznę. 34-letni przyjmujący pomimo łatwej wygranej w piątek nie lekceważy rywala i podkreśla, że każde spotkanie rządzi się swoimi prawami, zwłaszcza w decydującej fazie rozgrywek, gdzie wszystkie zespoły stawiają wszystko na jedną kartę. - Musimy być maksymalnie skoncentrowani i cały czas bojowo i agresywnie nastawieni, a nie jak miało to miejsce na początku piątkowego spotkania, kiedy zaczęliśmy ospale z dużą ilością błędów. Być może myśleliśmy, że wszystko pójdzie łatwo, ale nigdy tak nie jest, zwłaszcza w PlusLidze, która jest bardzo mocna i każde spotkanie jest, jak wojna. Mamy tydzień do rozpoczęcia play-offów i musimy być gotowi. Będzie ciężko - dodaje Sammelvuo.

Rundę zasadniczą kędzierzynianie mogą zaliczyć do udanych. W końcowym rozrachunku ekipa Krzysztofa Stelmacha ustąpiła tylko PGE Skrze Bełchatów, która od paru lat wiedzie prym w PlusLidze. Sammelvuo jest zadowolony z występów swojej ekipy. - Jak każdy zespół na początku mieliśmy małe problemy. Niektórzy zawodnicy trochę późno złapali formę, ale dla mnie ważne jest to, że już od pierwszych spotkań gramy na równym, standardowym poziomie. Życzyłbym sobie, abyśmy cały czas grali na takim poziomie - podkreśla.

Wielu kibiców właśnie w zespole z Kędzierzyna upatruję drużynę, która pokrzyżuje szyki bełchatowskiej Skrze i przerwie supremację ekipy Jacka Nawrockiego. Sammelvuo nie wybiega póki co tak daleko w przyszłość. - Nigdy nie chcę rozmyślać i kalkulować. Zawsze spoglądam na najbliższe spotkanie. Teraz przed nami jest Olsztyn i nic innego. Musimy skoncentrować się na tym przeciwniku i rozegrać dobre spotkania, a potem zobaczymy - przekonuję fiński przyjmujący.

Sammelvuo nie żałuję przeprowadzki do Polski. 34-latek znakomicie czuję się w naszym kraju i nie ukrywa, że chciałby związać się z kędzierzyńskim klubem na dłuższy czas. - Jestem bardzo szczęśliwy w Polsce. Liga jest bardzo dobra, a sama siatkówka jest tu bardzo popularna i miło jest tu grać - odpowiada krótko.

Sammelvuo wywodzi się z małego miasteczka w Finlandii i z tego względu znakomicie odnajduje się w Kędzierzynie, podkreślając, że to małe miasto od razu przypadło mu do gustu. - Lubię to miasto, jest bardzo fajne. Bez znaczenia jest to, że jest małe. Ja także wywodzę się z małego miasteczka w Finlandii. Klub jest bardzo dobry, jest przede wszystkim bardzo profesjonalnie zarządzany i to jest najważniejsza sprawa. Mamy znakomitą halę i kierownictwo drużyny. Mogę być tylko i wyłącznie szczęśliwy - dodaje bez cienia wątpliwości.

- Chcę tu zostać. Zazwyczaj zależy to jednak od wyników i decyzji sztabu szkoleniowego. Nie chcę póki co o tym myśleć. Staram się skupić na tym, aby w następnych meczach zagrać, jak najlepiej, a potem zobaczymy - dodaje Sammelvuo.

Dla wielu kibiców wielkim zdziwieniem był brak Sammelvuo w składzie reprezentacji Finlandii na tegoroczną edycję Ligi Światowej. 34-latek był bowiem jedną z ikon swojego narodowego zespołu. Jak się okazuję, selekcjoner Mauro Berruto wciąż widział miejsce w swoim zespole dla 34-letniego przyjmującego, jednak wieloletni kapitan postanowił zakończyć swoją przygodę z reprezentacją. - Podkreślałem już wcześniej, że to była tylko i wyłącznie moja decyzja. Otrzymałem powołanie od Berruto, ale grzecznie podziękowałem, ponieważ grałem w reprezentacji szesnaście lat. W lecie chcę jednak odpocząć. Nie jestem już niestety zbyt młody i chcę się skoncentrować na występach tylko i wyłącznie w klubie i tym samym chcę zwolnić miejsce w reprezentacji młodszym. Oczywiście, to była trudna decyzja, gdyż ponad dziesięć lat sprawowałem funkcję kapitana reprezentacji i mam wiele znakomitych wspomnień. Moja gra w narodowym zespole została zakończona - kończy Tuomas Sammelvuo.

Komentarze (0)