Nudno w Rzeszowie - relacja ze spotkania Asseco Resovia Rzeszów - Domex Tytan AZS Częstochowa

Pierwszy mecz pierwszej fazy play-off pomiędzy Asseco Resovią Rzeszów a Domexem Tytan AZS Częstochowa nie był porywającym widowiskiem. Pewnie grający rzeszowianie spokojnie kontrolowali przebieg spotkania i tylko na chwilę, w trzecim secie oddali inicjatywę rywalom.

Świetnie zaczęli miejscowi, którzy szybko wyszli na prowadzenie 3:0, a na pierwszej przerwie technicznej prowadzili już 8:4. Już od początku spotkania częstochowscy siatkarze mieli ogromne problemy z przyjęciem serwisów Resovii, zarówno tych mocnych w wykonaniu Mikko Oivanena, jak i flotów Wojciecha Grzyba i Grzegorza Kosoka. Generalnie partia ta stała pod znakiem zagrywki, bo później asy serwisowe posyłali także zawodnicy AZS-u, którzy jednak, z drugiej strony, oddali rywalom masę punktów po zepsutej zagrywce.

Po udanej kontrze Oivanena gospodarze odskoczyli na pięć oczek (15:10), ale po asie serwisowym Wojciecha Gradowskiego częstochowianie na drugiej przerwie technicznej ponownie tracili do rywala cztery oczka. Po kolejnym punkcie zdobytym bezpośrednio z zagrywki – tym razem przez Piotra Nowakowskiego przewaga rzeszowskiej drużyny stopniała do trzech oczek. Chwilę później rzeszowianie odskoczyli jednak na pięć punktów i pewnie dowieźli przewagę do końca partii.

O ile w pierwszym secie gra toczyła się pod dyktando Resovii, o tyle w drugiej odsłonie spotkania gra się wyrównała. Po dwóch błędach rzeszowskich atakujących AZS, dowodzony przez Bartosza Janeczka przeważał dwoma oczkami, a na pierwszej przerwie technicznej prowadził 8:7. Miejscowi szybko jednak wyrównali, a po asie Rafaela Redwizta i skończonej przez Akhrema kontrze odskoczyli na 11:9.

Akademicy jednak się nie zamierzali poddawać i po bloku Gradowskiego na Oivanienie i udanej zagrywce Janeczka pozwoliły wyszli na prowadzenie 13:12. Drużyna spod Jasnej Góry po raz kolejny nie umiała jednak utrzymać przewagi, bo po autowym ataku Piotra Łuki prowadzenie ponownie było po stronie miejscowych (17:16). Kiedy asa na drugą stronę siatki posłał Gierczyński i Resovia odskoczyła na 21:18 wydawało się, że jest już po secie, ale częstochowianie skończyli dwie kontry i zbliżyli się do rzeszowskiej drużyny na jeden punkt (21:20). Kolejne błędy popełnili jednak przyjezdni, którzy tym samym odebrali sobie możliwość powalczenia o zwycięstwo w tym secie.

W trzeciej odsłonie spotkania, podobnie jak w partii pierwszej, dominowali gospodarze, którzy już na początku, po świetnej zagrywce Oivanena, odskoczyli na 6:1. Wystarczyła chwila rozluźnienia miejscowych, by ich przewaga stopniała do trzech oczek (9:6), ale Resovia nadal spokojnie kontrolowała przebieg seta. AZS-owi nie pomogło nawet pojawienie się na boisku Tonego Kankaanpaa, który bardzo dobrze spisał się w meczu z Resovią w fazie zasadniczej, ale w piątek zagrał słabo. Spokojnie i mądrze grający rzeszowianie z minuty na minutę powiększali swoją przewagę. Ostatecznie wygrali 25:17, po efektownym zakończeniu w postaci asa serwisowego Oivanena.

Asseco Resovia Rzeszów - Domex Tytan AZS Częstochowa 3:0 (25:19, 25:23, 25:17)

Resovia: Redwitz, Akhrem, Kosok, Grzyb, Gierczyński, Oivanen, Ignaczak (libero) oraz Wika, Mika, Papke, Perłowski

AZS: Drzyzga, Gradowski, Janeczek, Łuka, Wiśniewski, Nowakowski, Zatorski (libero) oraz Kardos, Kankaanpaa

MVP: Krzysztof Ignaczak

Źródło artykułu: