Kres tradycyjnej polskiej gościnności, w Łodzi siła i atak zamiast chleba i soli - przed Final Four Ligi Mistrzów

Chciałoby się powiedzieć - panowie i panie, zapraszamy do tańca! Bo choć balu w najbliższym czasie w Łodzi nie przewidujemy, to siatkarskie święto i owszem. Już w nadchodzący weekend cztery najsilniejsze ekipy tegorocznych rozgrywek Ligi Mistrzów zaproszą nas bowiem na imprezę z gatunku tych niezapomnianych.

Przed nami wydarzenie, które swym magnetyzmem przyciągnęło do Łodzi kilkanaście tysięcy najzagorzalszych kibiców siatkówki. W Atlas Arena zjawią się jednak nie tylko polscy sympatycy piłki siatkowej. Zewsząd dochodzą nas słuchy, iż wsparcie w swoich fanach będą mieli także i zawodnicy ekip rywalizujących z PGE Skrą Bełchatów o tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu, a w szczególności włoskiego Trentino BetClic.

Fakt ten jest kolejnym czynnikiem, który powinien zmotywować biało-czerwonych miłośników volley'a do gorącego dopingu, będącego jednocześnie niezbitym dowodem na wyjątkowy charakter polskiej "szkoły" kibicowania. Kolejnym, ponieważ pierwszym jest z całą pewnością nadzieja, że to właśnie reprezentujący Polskę gracze Skry po raz pierwszy w historii naszego kraju uniosą w górę ręce w geście zwycięstwa po triumfie w meczu finałowym.

To, co zapowiada się na swoisty motor napędowy dopingu w łódzkim obiekcie, z całą pewnością będzie również atutem podopiecznych Jacka Nawrockiego. Poparcie odczuwalne w każdej sekundzie gry, szczególnie ze strony żywiołowych fanów odzianych w stroje koloru adekwatnego do barw bełchatowskiego teamu. - Nie mogę się już doczekać, kiedy będę mógł ponownie zaprezentować się polskim fanom i poczuć niesamowitą atmosferę towarzyszącą potyczkom w Polsce - powiedział w wywiadzie z portalem SportoweFakty.pl Dan Lewis, libero słoweńskiego ACH Volley. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że rywale mistrzów Polski z Trentina BetClic, Dynama Moskwa, a także wspomnianego ACH Volley Bled są z jednej strony zachwyceni wizją gry w naszym kraju, a z drugiej mogą się jednak obawiać, że atut własnej hali doda bełchatowianom skrzydeł.

Nikt w szeregach mistrza Polski nie ukrywa, że celem numer jeden jest zwycięstwo w tych jakże prestiżowych rozgrywkach. Klub jest, można by rzec, spełniony w rodzimych rozgrywkach, dlatego też do pełni szczęścia brakuje mu tylko wiktorii w Lidze Mistrzów, do której dąży od kilku już lat. Jego pierwszą przeszkodą w drodze do spełnienia marzeń będzie rosyjskie Dynamo. Warto przypomnieć, iż w zeszłym roku oba teamy spotkały się w pierwszej rundzie play-off. Lepsza okazała się wówczas Skra, lecz im większa stawka, tym silniejszy wpływ nerwów i stresu, dlatego też w polsko-rosyjskim półfinale zdarzyć się może dosłownie wszystko.

Ostatnimi czasy rosyjskie drużyny nie mogą poszczycić się spektakularnymi zwycięstwami, a dodatkowego smaczku temu pojedynkowi dodaje fakt, iż w starciach polskich i rosyjskich ekip zazwyczaj mamy jedynie możliwe opcje - albo kończą się one wiktorią jednej z drużyn 3:0, przy czym we wszystkich partiach trwa zażarta i wyrównana walka, albo potyczki trwają długich pięć setów.

W drugim półfinałowym starciu po przeciwnych stronach siatki staną Włosi oraz uważani za "czarnego konia" rozgrywek Słoweńcy. Trentino, w którym rolę podstawowego rozgrywającego przejmie w obliczu kontuzji Raphaela dobrze nam wszystkim znany Łukasz Żygadło, będzie w Łodzi broniło tytułu zdobytego przed rokiem. Z pewnością jest to zespół przygotowany do ponownego triumfu w rozgrywkach Champions League - zarówno pod względem mentalnym, jak i czysto fizycznym. Czy więc potężnym gigantom światowej siatkówki, do których zalicza się większa część reprezentantów włoskiego teamu, zdoła zagrozić dość niepozorna drużyna z Bledu? Zdaniem Dana Lewisa Trentino BetClic to zespół niesamowicie trudny do ogrania. - Zawsze liczy się dla nich tylko i wyłącznie zwycięstwo. Z pewnością ciężko ich będzie pokonać - wyznał na łamach naszego serwisu. Jednak Słoweńcy pokazali już w tegorocznej edycji LM, że ich atutami są przede wszystkim nieobliczalność, ogromna chęć zwyciężania oraz wola walki. Tylko czy to wystarczy na spragnione wiktorii Trentino?

Odpowiedzi na przynajmniej część nurtujących nas pytań udzielą nam oba sobotnie półfinały. Trudno jest w tym momencie wyrokować, które pary spotkają się w niedzielę w meczach o złoto i brąz. Niewykluczone, że w którejś konfrontacji zmierzą się ze sobą Polacy i Włosi. Byłoby to wyjątkowym wydarzeniem szczególnie dla Michała Winiarskiego, który w ubiegłym sezonie reprezentował barwy Trentina.

Na razie tylko jedno jest pewne - weekend w Łodzi zapowiada się na prawdziwie siatkarskie widowisko. Oby tylko wszyscy jego aktorzy zagrali na miarę swych nieprzeciętnych przecież umiejętności.

Program Final Four LM:

sobota (10 kwietnia):

PGE Skra Bełchatów - Dynamo Moskwa, godz. 15:30

ACH Volley Bled - Trentino BetlClic, godz. 18:30

niedziela (11 kwietnia):

mecz o 3. miejsce, godz. 11:30

finał, godz. 14:30

Zachęcamy również do śledzenia wyników spotkań w relacji "na żywo" wraz z portalem SportoweFakty.pl.

Komentarze (0)