Rwany pojedynek - komentarze po meczu Jadar Radom - Neckermann Politechnika Warszawa

- Czeka nas bardzo ciężki tydzień. Nie zostało nic innego jak mieć nadzieję na zwycięstwo w meczu numer sześć - jak mantrę powtarza kapitan Neckermanna Politechnika Radosław Rybak. - My tymczasem chcemy skończyć rywalizację jak najszybciej - powiedział tymczasem kapitan Jadaru Maciej Pawliński.

Radosław Rybak (kapitan Neckermanna): Cóż, przegraliśmy ten mecz. Teraz pozostało nam walczyć w Warszawie. Oczywiście możemy wygrać i na to liczymy. Czeka nas jednak ciężki tydzień. Nie zostało nic innego jak mieć nadzieję na zwycięstwo w meczu numer sześć.

Maciej Pawliński (kapitan Jadaru): To był bardzo trudny mecz. Zacięty i obfitujący w dużo nerwów. Cieszymy się, że to jednak my wygraliśmy, bo to było dla nas bardzo ważne zwycięstwo. Mogliśmy go już zakończyć w czwartym secie, bo doszliśmy rywali po 20:20. Zafundowaliśmy sobie jednak nerwówkę. Teraz mamy pierwszą szansę zakończyć rywalizację i mam nadzieję, że to zrobimy.

Radosław Panas (trener Neckermanna) To był bardzo nerwowy mecz, ale trudno się spodziewać innych na tym etapie rozgrywek. Za to, że mecz się stał taki nerwowy, to trzeba podziękować panu, który stał na słupku. Rzadko odzywam się na ten temat, ale dziwię się, że nie dostałem dzisiaj żółtej kartki. Arbiter mylił się jednak nie tylko w jedną, ale w obydwie strony. Od drugiego seta tak prowadził spotkanie, że stało się ono niezwykle rwane i nieładne. Zawodnicy zresztą przez to o mało co nie skoczyli sobie do gardeł. My zaczęliśmy fajnie pierwszego seta, ale od drugiego daliśmy się wciągnąć w przepychankę i popełniliśmy około 20 błędów w drugim i trzecim secie. To nam nie pomaga. Wracając do kwestii rozstrzygania, to gremium delegujące arbitrów powinno wysyłać najlepszych arbitrów także na mecze w fazie play out.

Jan Such (trener Jadaru): Bozia jest sprawiedliwa, bo przegraliśmy pierwszy mecz w takiej samej sytuacji. Byłoby więc smutno przegrać drugi mecz w podobnym stylu i nie daj Boże spaść. Sobotni pojedynek był nerwowy, bo teraz towarzyszy im taka presja, że zawodnicy obydwu drużyn nie potrafili wykonać dobrze nawet zagrywki. Mój zespół gra dobrze, dopóki ma przewagę. Jak rywale zaczynają grać lepiej, to my zaczynamy popełniać błędy. Dobrze, że w pewnym momencie Maikel Salas pociągnął grę no i potem dołączył Ardo Kreek. Dzisiaj zdobyliśmy 20 punktów środkiem, a w poniedziałek tylko cztery. Od razu widać różnicę. Szkoda tylko, że tak ambitne i dobre zespoły walczą ze sobą i jeden z nich będzie musiał spaść.

Komentarze (0)