LM: Za darmo nic nie dostali - relacja z meczu ACH Volley Bled - Trentino BetClic Volley

Zespół ACH Volley w spotkaniu z Trentino BetClic przystępował do meczu w roli chłopca do bicia. Co prawda Słoweńcy w tym roku byli absolutną rewelacją rozgrywek, jednak nikt rozsądny nie wskazywał ich do roli faworyta w starciu z Klubowymi Mistrzami Świata. Mimo to podopieczni trenera Glena Hoaga nie złożyli broni i momentami udowodnili, że w pełni zasłużyli na jedno z czterech miejsc w turnieju finałowym tegorocznej edycji Ligi Mistrzów.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski

Pierwszy set rozpoczął się po myśli ACH Volley, który dzięki skutecznemu blokowi Vida Jakopina objął prowadzenie 1:0. Patrząc na postawę Słoweńców wydawało się, ze nie czują oni respektu dla renomowanego rywala i kibice zgromadzeni w łódzkiej Atlas Arenie mogą być świadkami znakomitego widowiska. Jak się jednak okazało chwilę później różnica klas okazała się na tyle duża, że zespołowi rewelacji tegorocznych rozgrywek mimo ambitnej postawy trudno było się przeciwstawić Włochom. Tym bardziej, że po stronie zespołu z Trentino znakomicie w polu zagrywki czuł się Kubańczyk Osmany Juantorena, który przy stanie 5:1 wszedł w pole serwisu i opuścił je dopiero, kiedy na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 9:2. Od tego momentu na parkiecie gra nieco się uspokoiła. Podopieczni trenera Glena Hoaga mimo optymistycznych założeń przedmeczowych wyglądali, jakby dopiero wówczas uświadomili sobie jak trudnym w realizacji może być wyeliminowanie Klubowych Mistrzów Świata. Włosi natomiast po pierwszej przerwie technicznej wrócili do gry nieco uspokojeni, co sprawiło, że spotkanie stało się widowiskiem wręcz niegodnym swojej rangi. Różnica poziomów pomiędzy ekipą ze Słowenii i Włoch była ogromna i gdyby nie błędy popełnione w końcówce seta przez podopiecznych trenera Radostina Stoiczewa zapewne drużyna ACH Volley miałaby kłopot z przekroczeniem progu 10 punktów.

Druga odsłona rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Najpierw punkt zdobyli Słoweńcy, a następnie serią udanych ataków popisali się Włosi. Tym razem jednak kanonada nie była tak długa jak w inauguracyjnej odsłonie. Alen Sket przerwał bowiem niemoc swojego zespołu przy stanie 4:1 tym samym nie pozwalając rywalom na zbudowanie większej przewagi. Na przerwę techniczną drużyny zeszły przy stanie 8:5 dla obrońców tytułu. Po powrocie na parkiet szybciej rytm odnaleźli Słoweńcy, którzy zdobyli dwa kolejne punkty doprowadzając do rezultatu 8:7. Od tego momentu ponownie jednak pokaz swoich możliwości dali Leandro Visotto i spółka dzięki czemu odskoczyli na 11:7. Wówczas o przerwę poprosił szkoleniowiec ACH Volley. To jednak na niewiele się zdało. Kilkupunktowy dystans utrzymał się do drugiej przerwy technicznej na którą obie ekipy zeszły gdy na tablicy widniał wynik 16:10 dla Klubowych Mistrzów Świata. W tym momencie wydawało się, że po raz drugi nastąpi szybka egzekucja. Siatkarze ACH Volley pokazali jednak lwi pazur doprowadzając do stanu 18:17. W pościgu nie przeszkodził im nawet czas wzięty przez trenera Stoiczewa przy stanie 17:13. W końcówce drugiej odsłony sympatycy siatkówki zgromadzeni w Atlas Arena wreszcie się ożywili. Wszystko to dzięki Mistrzom Słowenii, którzy po znakomitym pościgu zdołali dogonić rywali i doprowadzić do remisu 20:20. Po bloku Matevza Kamnika na Visotto zrobiło się jeszcze bardziej gorąco, bowiem wygrana zaczęła się wymykać z rąk faworytom. Słoweńcy mieli nawet piłkę setowa w górze jednak nie zdołali jej wykorzystać. Co się jednak odwlecze to nie uciecze. Drugiej okazji do zakończenia seta nie zmarnował Dejan Vincic i na trybunach fani w pomarańczowych strojach rozpoczęli świętowanie.

Trzeci set i tradycyjnie ... pierwszy punkt dla ACH Volley. Na tym jednak należałoby zakończyć analogie do poprzednich partii bowiem uskrzydleni Słoweńcy od początku toczyli wyrównaną walkę tym razem nie pozwalając ani na chwilę odskoczyć rywalom. Włosi natomiast wyglądali na zaskoczonych postawą przeciwników, których na dzień dobry zmietli z parkietu. Podopieczni trenera Glena Hoaga z każdą akcją udowadniali jednak, ze nie przypadkiem awansowali do ścisłego finału eliminując po drodze chociażby Lube Banca Maceratta. Na przerwę techniczną po ataku Żygadły oba zespoły zeszły przy stanie 8:7 dla Trentino. Chwilę później ponownie był jednak remis. Dopiero od stanu 8:8 dzięki znakomitej grze Visotto oraz Żygadły i fantastycznej grze w obronie Andrea Bariego Włosi zdołali zdobyć trzy kolejne oczka odskakując na 11:8. Wówczas o przerwę poprosił trener Hoag. Pomimo uwag jego podopieczni nie potrafili odrobić strat i na drugą przerwę techniczną obie ekipy zeszły przy stanie 16:13 dla Trentino. Dystans trzech – czterech oczek utrzymał się już do końca trzeciej odsłony, którą zakończył Łukasz Żygadło.

Czwarty set rozpoczął się od wymiany ciosów, którą rozpoczęli wyjątkowo siatkarze Trentino zdobywając pierwszy punkt. Wyrównana walka trwała do stanu 3:3. Później punkt zdobył Juantorena, błąd przełożenia rąk w wykonaniu Vincica i Trentino odskoczyło na dwa oczka. Na przerwę techniczną oba zespoły zeszły przy wyniku 8:5 po skutecznym bloku Visotto na Gato. Po powrocie na parkiet obraz gry niewiele się zmienił. Trener Glen Hoag próbował jeszcze mobilizować swoich podopiecznych przy stanie 12:8, jednak niewiele to pomogło. Tym bardziej, że chwilę później kontuzji doznał Dejan Vincic. Rozgrywający słoweńskiego zespołu podczas jednej z akcji tak niefortunnie ustawił stopę, ze podkręcił staw skokowy i zmuszony był opuścić boisko. To z pewnością nieco wytrąciło z rytmu siatkarzy ACH Volley, którzy na drugą przerwę techniczną zeszli przy stanie 16:10 dla Trentino. Po powrocie na plac gry widać było, że zwycięstwo obrońców tytułu w tym spotkaniu jest nieuniknione. Widowisko starał się przedłużyć jeszcze trener Hoag prosząc o czas przy wyniku 20:14, jednak nie wytrąciło to z rytmu znakomicie dysponowanych Włochów, którzy po wygranej w czwartej partii 25:17 mogli cieszyć się z drugiego z rzędu finału Ligi Mistrzów.

ACH Volley Bled - Trentino BetClic Volley 1:3 (13:25, 25:23, 21:25, 17:25)

ACH Volley: Vincic, Jakopin, Pajenik, Sket, Flajs, Kamnik, oraz Petkovic, Venno, Gato

Trentino Volley: Kazijski, Birarelli, Żygadło, Juantorena, Riad, Visotto, Bari (libero), oraz Herpe, Sokolow, Gallosti

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×