Chwalimy i ganimy - I weekend Ligi Światowej wg SportoweFakty.pl

Inauguracyjny weekend Ligi Światowej przyniósł miłośnikom siatkówki wiele emocji - zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Kto zasłużył na pochwały? Kogo należy w bezpardonowy sposób skrytykować? Przedstawiamy pierwszą odsłonę cotygodniowego materiału portalu SportoweFakty.pl.

W tym artykule dowiesz się o:

Chwalimy:

Georga Grozera: Istnieją w Polsce kibice, którzy mogą czuć delikatną radość po dwumeczu Polaków z Niemcami. Mowa oczywiście o miłośnikach Asseco Resovii Rzeszów, drużyny skład której w zbliżającym się sezonie ligowym zasili atakujący niemieckiego teamu. W pierwszym meczu Grozer zdobył aż trzydzieści dwa punkty i atakował ze skutecznością 67,5 procent! Drugi pojedynek był co prawda nieco słabszy w jego wykonaniu, jednak bez zbędnych dywagacji należy podkreślić, że atakujący powinien być jedną z jaśniejszych postaci rzeszowskiej drużyny. Z kolei przyjmujący Włoch, Matej Cernić (także nowy zawodnik Resovii) pojawił się na parkiecie w drugim starciu jego reprezentacji z Francją i zdobył dziewięć oczek (7 z ataku, 2 blokiem).

Wypowiedź Bernardo Rezende po drugim meczu Brazylii z Bułgarią: Szkoleniowiec mistrzów świata ubolewał, że Canarinhos stracili jeden punkt w potyczce z silną Bułgarią. Trener nie był usatysfakcjonowany grą swojego teamu i nie usprawiedliwiał go pod żadnym względem. - Zgubiony punkt może być istotny w końcowej klasyfikacji fazy interkontynentalnej - stanowczo podkreślał, jednocześnie przyznając, że w grze jego drużyny jest wiele elementów, które bezwzględnie należy poprawić. Ambicja i dążenie do perfekcji zdecydowanie na plus!

Raula Lozano: Szkoleniowiec naszych zachodnich sąsiadów wygrał argentyńską bitwę z Danielem Castellanim. A nawet i dwie! Przed pierwszym weekendem Ligi Światowej nikt nie spodziewał się, że Niemcy, którzy powrócili do "Światówki" po siedmioletniej absencji, dwukrotnie zmiotą z boiska mistrzów Europy - w pierwszym meczu 3:1, w drugim zaś 3:0. Trzeba przyznać, że pod wodzą Lozano niemiecki zespół poczynił spore postępy. Biało-czerwoni mogą już zacierać ręce na rewanżowe spotkania w Katowicach - Spodek na pewno odleci.

Wytrzymałość kibiców w Hawanie: Potyczki Kuby z Argentyną należały zdecydowanie do najdłuższych. Pierwsze spotkanie trwało dwie godziny i dziesięć minut, a drugie aż dwie godziny czterdzieści pięć minut, co daje w sumie blisko pięć godzin gry! Dla porównania - dwa mecze Holendrów z Koreańczykami w ramach rywalizacji grupy A trwały jedynie dwie i pół godziny. Warto wspomnieć także, że w Hawanie wytrzymali kibice najliczniej zgromadzili się na trybunach - 12 000 w pierwszym meczu, 8 000 w drugim robi spore wrażenie.

Ganimy:

Wypowiedź Daniela Castellaniego po drugim meczu z Niemcami: Jestem bardziej usatysfakcjonowany postawą moich podopiecznych, ponieważ byliśmy bardziej skoncentrowani, zaś gra, jaką zaprezentowaliśmy, była lepsza pod względem techniczno-taktycznym - powiedział po stosunkowo gładkiej porażce w trzech partiach. Należy spekulować, że odrobinę więcej skupienia naszych reprezentantów i można było przegrać ten mecz może i nawet 0:4. Nie chcemy pastwić się nad osłabioną reprezentacją Polski, ale rzetelne wyciągnięcie wniosków po nieudanej inauguracji jest wręcz wskazane, nawet mając na względzie mało kompletny skład kadry w Stuttgarcie. Konstruktywna krytyka jest potrzebna, mając na uwadze docelową imprezę tego sezonu, czyli MŚ we Włoszech.

Hojnych Kubańczyków i lubiący powiedzenie "siatkówka grą błędów" reprezentantów Finlandii i Egiptu: Pierwszy mecz Kuby z Argentyną w ramach rywalizacji w "polskiej" grupie D miał dziwny przebieg. Podopieczni Orlando Samuelsa oddali swoim rywalom aż trzydzieści siedem punktów po własnych błędach! I co najważniejsze - wygrali owo spotkanie 3:1. Kibice, którzy mieli przyjemność oglądać tę potyczkę w 32 proc. przyglądali się błędom obu ekip. Ich rekord pobili dodatkowo gracze Finlandii i Egiptu - w pierwszym starciu obie ekipy popełniły aż osiemdziesiąt błędów, co daje 38 proc. z 212 zakończonych akcji w pięciu setach.

Dyspozycję graczy Stanów Zjednoczonych: Wydawać się mogło, że rywalizacja Rosji z USA w grupie C będzie najbardziej interesującym wydarzeniem pierwszego weekendu "Światówki". Okazała się jednak totalną klapą, szczególnie ze strony reprezentacji Alana Knipe. Próżno było oczekiwać zażartych, najlepiej pięciosetowych batalii. Sborna zgarnęła bez problemów komplet sześciu punktów, oddając Amerykanom jedynie jedną partię. Z dobrej strony zaprezentował się między innymi Dmitrij Muserski.

"Siłę" rażenia biało-czerwonych: Niemcy bezlitośnie obnażyli wszelkie mankamenty w grze kadry Daniela Castellaniego. Nie sposób nie wspomnieć o żenującej postawie w obronie w pierwszym meczu (42 wybronione akcje Niemców przy zaledwie dwóch biało-czerwonych - dobra postawa Tille Ferdynanda, aktualnie zajmującego trzecie miejsce w rankingu najlepiej broniących), jak i kiepskich procentach w ataku w drugim - np. Bartosz Kurek zbijał wówczas piłkę ze skutecznością 37,5 procent przy bajecznym procencie Sebastiana Schwarza równym 74. W rankingu najlepiej atakujących po dwóch spotkaniach prowadzi jednak znakomity Sasa Starović. Gratulujemy, jednocześnie oczekując na poprawę Polaków.

Zobacz rankingi po pierwszym weekendzie Ligi Światowej!

Komentarze (0)