LŚ: Przegrali wygrany mecz - relacja ze spotkania Kuba - Polska

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Długo rozpamiętywać będą mecz z Kubą polscy siatkarze. Podopieczni Daniela Castellaniego mieli ogromną szansę na pokonanie faworyzowanych liderów grupy D Ligi Światowej. Zabrakło zimnej krwi i konsekwentnej gry, która przynosiła biało-czerwonym efekty w partiach numer jeden oraz trzy.

W tym artykule dowiesz się o:

Gospodarze rozpoczęli pojedynek z impetem, atakując mocno i skutecznie. To nie przestraszyło biało-czerwonych, którzy rozpoczęli spokojnie. W miarę upływu czasu nasi siatkarze grali coraz pewniej i spokojniej. Na pierwsze znaczne prowadzenie podopieczni Daniela Castellaniego wyszli przy serwisie Marcina Możdżonka. Wówczas rywale zaczęli mylić się w przyjęciu, a kolejne nieudane akcje powodowały nerwowość i kolejne błędy po stronie kubańskiej. Procentowało to dobrym wynikiem. Na parkiecie po stronie polskiej pojawili się Bartosz Kurek oraz Michał Winiarski. W obu przypadkach były to dobre roszady. Obaj dołożyli swoją cegiełkę do wysokiego i efektownego zwycięstwa, którym zaskoczeni byli gospodarze. Ostatecznie partia zakończyła się wynikiem 19:25.

Podrażnieni niepowodzeniem w pierwszej odsłonie siatkarze z Ameryki Środkowej ponownie mocno rozpoczęli kolejnego seta, chcąc odebrać Polakom chęć do gry. Kubańczycy postawili ścianę nie do przejścia dla naszych atakujących. Najpierw mylił się Piotr Gruszka, chwilę później wprowadzony Jakub Jarosz i Możdżonek. Od stanu 5:0 biało-czerwoni zaczęli gromadzić oczka na swoim koncie, ale szło im to zdecydowanie ciężej niż w premierowym secie. Taki handicap pozwalał na spokojne kierowanie losami tej części meczu. Nasi zawodnicy mięli momenty lepszej gry, ale pozwoliło się to zbliżyć tylko na odległość 3-4 punktów. Brakowało przede wszystkim bloku, którym skutecznie straszyli rywale. Ostateczny cios zadał Fernando Hernandez, bombardując przyjmujących zagrywką. Efektem tego był wynik 25:16.

Trzecia partia rozpoczęła się od małego zamieszania. Sędzia jeszcze przed rozpoczęciem zdecydował się pokazać żółtą kartkę gospodarzom. To rozwścieczyło szczególnie jednego z środkowych, który wyładował złość pakując piłkę w trzeci metr boiska. Biało-czerwoni przypomnieli sobie jak skutecznie blokować rywali. Role w pojedynku ponownie się obróciły. Kubańczycy mogą mieć pretensje jedynie do siebie, bo popełniali niezliczoną ilość własnych błędów. Dokładając do tego prawidłowo funkcjonujące wszystkie elementy siatkarskiego rzemiosła w naszej ekipie nie mogło być mowy o innym scenariuszu, niż o wysokim zwycięstwie.

Po bardzo dobrej końcówce trzeciego seta Polacy zwietrzyli swoją szansę na zwycięstwo i zgarnięcie pełnej puli punktów. Sporą zaliczką był najlepszy początek partii w tym pojedynku. W poczynaniach gospodarzy ciągle widać było nerwowość i niepewność, a z kolei biało-czerwoni poczuli się bardzo pewnie. Widać to było w kolejnych akcjach. Wysokie prowadzenie nie uspakajało Polaków. Przy stanie 12:5 dla naszych zawodników byliśmy świadkami fantastycznej akcji w obronie naszej ekipy, w której kapitalnymi obronami popisywał się Piotr Gacek.

Akcja wzbudziła wrzawę na trybunach i podniosła morale ekipie z Ameryki Środkowej. Wybuch radości licznie zgromadzonych fanów wybuchł po jednej z kolejnych akcji, w której udało się zdobyć punkt, po obronie piłki w okolicach trzynastego metra. Początkowo emocje zostały opanowane na przerwie poproszonej przez Daniela Catellaniego. Gospodarze niesieni niemal fanatycznym dopingiem zdołali doprowadzić do stanu 13:14. Zepsuta zagrywka pomogła naszym siatkarzom, którym udało się utrzymać prowadzenie na drugiej przerwie technicznej. Gospodarze dopięli swego po pojedynczym bloku na Karolu Kłosie. Rozpędzonych gospodarzy w tej części już nic nie było w stanie powstrzymać.

W międzyczasie kontuzji doznał kubański libero, który na parkiet już nie wrócił. Tie-break rozpoczął się od prowadzenia 3:1 liderów grupy D. Kubańczycy kończyli wszystko, a Polacy powoli tracili wiarę w zwycięstwo. Zabrakło wszystkiego. Nie było siatkarza, który "pociągnąłby" naszych do zwycięstwa. Sposób znaleziono również na Jakuba Jarosza, który do tej pory radził sobie bardzo dobrze. Dwa punkty zdobyte pod rząd dały jeszcze nadzieję, ale ta już po chwili została rozwiana kolejną bombą ze środka siatki. W tak ważnym momencie na parkiecie pojawił się... pies. Jednak i on nie pomógł naszym siatkarzom, którzy ostatecznie ulegli 10:15.

Dla Kubańczyków to piąte kolejne zwycięstwo w tegorocznych rozgrywkach. Polacy przegrali po raz trzeci. Różnica pomiędzy obiema ekipami wzrosła do siedmiu oczek. Kolejne spotkanie zostanie rozegrane w nocy z soboty na niedzielę o godz. 2.40. czasu polskiego. Portal SportoweFakty.pl zaprasza na relację live z tego spotkania.

Kuba - Polska

3:2

(19:25, 25:16, 17:25, 25:23, 15:)

Kuba: Camejo, Leal, Simon, Leon, Hernandez, Hierrezuelo, Gutierrez (libero) oraz Leyva, Bell, Diaz, Mesa

Polska: Gruszka, Żygadło, Możdżonek, Kłos, Ruciak, Bartman, Gacek (libero) oraz Kurek, Winiarski, Jarosz

Źródło artykułu: