Supremacja Trefla Sopot
Bezsprzecznym faworytem do awansu był zespół Trefla Sopot, wzmocniony przed sezonem kilkoma zawodniczkami, które stanowiły poprzednio o sile Gedanii Żukowo. Przebieg rundy zasadniczej potwierdzał te przypuszczenia. Sopocianki nadawały ton ligowym rozgrywkom niemal od samego początku. Zaczęły od pewnego zwycięstwa z MOSiR-em Mysłowice. Dobry start zanotowały także rumianki. Podopieczne trenera Skrobeckiego pokonały 3:1 na wyjeździe Legionovię Legionowo.
Trefl kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa, a rumianki musiały uznać wyższość m.in. Jedynki Łódź. W grudniu doszło do pierwszego starcia Trefla z TPS-em w Sopocie. Gospodynie wygrały to spotkanie 3:1 w setach do 23, - 22, 19, 20. Na rewanż trzeba było czekać do 27 lutego. I tym razem lepszy okazał się zespół prowadzony przez trenera Edwarda Pawluna, który wygrał w Rumi 3:0.
Faza play-off
Sezon zasadniczy rumianki zakończyły ostatecznie na drugim miejscu w tabeli, ze stratą 9 punktów do Trefla Sopot. Podopieczne trenera Skrobeckiego zgromadziły 45 punktów, notując przy tym 16 zwycięstw oraz 4 porażki. W pierwszej rundzie fazy play-off TPS zmierzył się z zespołem KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Pierwsze dwa mecze odbyły się w Rumi. Gospodynie oba te pojedynki wygrały, najpierw 3:1, by nazajutrz pokonać rywalki 3:0. Niezwykle emocjonujący przebieg miało trzecie spotkanie, zakończone ostatecznie porażką rumianek 2:3. Czwarty pojedynek okazał się ostatnim meczem. TPS bez najmniejszych problemów wygrał 3:0, a całą rywalizacją 3:2.
Horror z happy endem
W finale play-off spotkały się dwa najlepsze zespoły sezonu zasadniczego, czyli pierwszy w tabeli Trefl Sopot oraz drugi TPS Rumia. Z racji wyższego miejsca atut własnej hali posiadały sopocianki, które w razie remisowej rywalizacji piąty mecz mogły rozegrać w Hali 100-lecia Sopotu. Finałową rywalizację, zgodnie z oczekiwaniami, lepiej rozpoczęły podopieczne trenera Pawluna. Premierowy set zakończył się ich wygraną do 17, natomiast całe spotkanie 3:1. Jeszcze łatwiej poszło im w następnym meczu, wygranym bez straty seta. Awans Trefla był więc na wyciągnięcie ręki, zwłaszcza, że sopocianki wygrały cztery kolejne mecze z rywalkami. - Na pewno jest jednak tak, że jak wygrywa się 2:0 to łapie się wiatr w żagle i napędza to do dalszej walki i dalszego działania - mówiła Kinga Kasprzak, zawodniczka TPS Rumia. Sport rządzi się jednak swoimi prawami, co pokazał pojedynek numer trzy i cztery. W nich bowiem podopieczne trenera Skrobeckiego nie dały przeciwniczkom żadnych szans, wygrywając obie potyczki 3:0!
O wszystkim więc miał zadecydować piąty mecz. Przebieg tego pojedynku to istny horror z... happy endem dla rumianek. Trefl prowadził bowiem 2:0, by przegrać 2:3. - Może brzydko powiem, ale same traciłyśmy wiarę w to, że można wygrać 3:2. W pewnym momencie powiedziałyśmy sobie, że jak potrafimy wyciągnąć główną punktację meczową z 2:0 dla Trefla, to potrafimy wygrać i to spotkanie. Tak się też stało. Wygrałyśmy całe spotkanie 3:2. Jest ogromna radość i potrzeba kilku dni, aż to do nas dotrze - nie kryła radości Kasprzak. - I to jest to piękno sportu, uczciwej rywalizacji sportowej. Jak się okazuje życie jest w stanie nas zaskakiwać, samo układając scenariusz wielu rozwiązań. Taki mistrz jak Alfred Hitchcock mógłby więc korzystać z powyższych przykładów budowania meczowego napięcia, pisząc swoje scenariusze - dodał trener Skrobecki.
"Maluczki" pokonał więc wielkiego. Historyczny awans stał się faktem. Jest to także duży sukces miasta, gdyż TPS jest pierwszym zespołem z Rumi, który zagra w ekstraklasie. Co tak naprawdę przesądziło o tak dobrej postawie rumianek? - Zadecydowały najprawdopodobniej dwa zjawiska. Po pierwsze powyższy wynik meczu, zmniejszający morale przeciwnika (nie możemy już tego przegrać). Po drugie - my nie mieliśmy już nic do stracenia. Emocje opadły, dużą rolę zaczęło odgrywać optymalne przygotowanie psychofizyczne, poparte wystarczającymi do wygrania tego meczu umiejętnościami techniczno-taktycznymi liderek tego zespołu oraz wiara - opowiada opiekun TPS Rumia.
Warto przy tym pamiętać, że cele postawione przed sezonem zakładały raczej grę w pierwszej czwórce niż walkę o PlusLigę Kobiet. - Miałyśmy zająć miejsce od 1 do 4. Zrobiłyśmy coś znacznie większego. Zobaczymy, co będzie dalej, na razie będziemy się po prostu cieszyć - komentowała Kasprzak.
Co dalej?
- Zainteresowanie tym, czego dokonaliśmy jako przedstawiciele tego środowiska systematycznie rośnie. Jestem przekonany, że władze samorządowe na czele z Panią Burmistrz Miasta Rumi Panią Elżbietą Rogala-Kończak i Przewodniczącym Rady Miejskiej Panem Witoldem Reclafem uczynią wszystko, aby piłka siatkowa kobiet stała się jeszcze bardziej integralną częścią naszego miasta - komentuje Jerzy Skrobecki.
Należy sobie postawić przy tym pytanie czy awans nie jest trochę na wyrost? - Jest to na pewno ogromne wyzwanie dla całego lokalnego środowiska, nie tylko siatkarskiego. Piłka siatkowa stała się jedną z najpopularniejszych dyscyplin sportu na świecie, w Polsce, dotarła także do Rumi. Dodać należy jednocześnie, że otworzyła nasze miasto na świat. Szczególnie dzięki tak wspaniałej rywalizacji z sopockim Treflem o Rumi wiedzą sympatycy sportu nie tylko w kraju - odpowiada trener TPS Rumia.