Ogromnym zainteresowaniem cieszy się gdyński World Grand Prix. Mecz Dominikanek z Amerykankami obejrzało około 2 tysiące kibiców, a na spotkanie Polek z Niemkami przyszło ich ponad 4,5 tysiąca. - Niektóre zawodniczki wróciły do kadry i mamy problemy z niektórymi rzeczami. Musi się to zmienić, a to długo potrwa - zauważył trener Jerzy Matlak. Inauguracja tych rozgrywek rozpoczęła się znakomicie dla podopiecznych tego spotkania,, które na samym początku prowadziły już 4:1. Gdy wydawało się, że Niemki zaczynają łapać rytm gry, po raz kolejny falą uderzeniową popisały się Polki. Po asie serwisowym Anny Barańskiej było już 10:6 i trener Niemiec, Giovan Giudetti poprosił o czas. To nie zmieniło jednak obrazu gry. Polki grały bardzo pewnie i nie pozwoliły Niemkom na skuteczną grę. Polki, wśród których skutecznie grały Agnieszka Bednarek-Kasza, Katarzyna Skowrońska-Dolata i znakomicie serwująca Anna Barańska. Co prawda głównie dzięki skutecznej grze Margarety Kozuch udało im się dojść na trzy punkty, jednak końcówka należała do Polek. Wynik 25:18 budził ogromne nadzieje przed drugim setem.
Drugi set zaczął się już gorzej dla Polek. Podrażnione ambicje Niemek widocznie płynęły na ich grę i po bloku Kathleen Weiss prowadziły już 5:3. Mimo usilnych starań Polek, ich gra nie była tak skuteczna jak w pierwszym secie i do przerwy technicznej przegrywały 6:8. Niestety po tej przerwie ich dyspozycja była podobna, a przy wyniku 9:13 trener Matlak nie wytrzymał i poprosił o czas. Niemkom, wśród których najlepiej grała zdobywczyni ośmiu punktów w drugim secie, mająca polskie pochodzenie Margareta Kozuch wszystko się jednak udawało. - Mam polskie pochodzenie i wiadomo, że w takich meczach serce bije mocniej - powiedziała Kozuch w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. Po dwóch kolejnych błędach Polek wyszły nawet na prowadzenie 22:13 i było jasne, że Polska tego seta nie wygra. Nasze zawodniczki zdołały jeszcze obronić trzy piłki setowe, jednak wystarczyło to na zdobycie zaledwie szesnastu punktów. - Musimy poprawić wiele elementów. Zespół niemiecki używał dużo kiwek, z którymi miałyśmy problemy - powiedziała szczerze Skowrońska-Dolata.
Trzeci set od samego początku układał się po myśli Polek, które szybko wyszły na prowadzenie 3:0, a po ataku Karoliny Kosek prowadziły już 7:2. Później jednak Niemki odzyskały rytm gry i zmniejszyły przewagę Polek do zaledwie jednego punktu. Przy stanie 10:9 dla Polek serwowała Heike Beier, ale po długiej wymianie punkt zdobyła Kosek. - Był to dla mnie debiut, dodatkowo przy takiej dużej publiczności. Grało nam się ciężko, bo Niemki cały czas były w natarciu - stwierdziła zawodniczka. To jednak nie zmieniło obrazu gry, jaki miał miejsce od kilkunastu minut. Po autowym ataku Joanny Kaczor na tablicy wyników widniał już remis 12:12. Przed drugą przerwą techniczną na szczęście Polki odnalazły się na boisku i wyszły na nią z dwupunktową przewagą. Przez długi czas zawodniczki obu drużyn grały punkt za punkt. Było widać, że robią one wszystko aby rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Na szczęście skuteczniejsze były Polki i po dramatycznej końcówce wygrały tą partię 25:22.
Czwarta część gry rozpoczęła się świetnie dla Niemek, które szybko wyszły na prowadzenie 5:1. Na szczęście - przy wsparciu trójmiejskiej publiczności - nie minęła chwila i zawodniczki Jerzego Matlaka zdołały wyrównać 5:5 i do pierwszej przerwy technicznej co prawda minimalnie prowadziły Niemki, jednak nie potrafiły wyjść na wyższe, niż trzypunktowe prowadzenie. Polki jednak odrobiły te straty, a po asie serwisowym Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty gospodynie gdyńskiego klubu wyszły na prowadzenie 16:15! Na boisku sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Raz jedne, raz drugie zawodniczki zdobywały po 2-3 punkty z rzędu. Przy stanie 22:21 pomyliła się zdecydowanie najlepsza na boisku Kozuch i Polki od zwycięstwa dzieliły tylko dwie piłki. W tym momencie jednak Niemki zdobyły dwa punkty i po bloku Coriny Ssuschke zrobił się remis 23:23! Ostatecznie po pasjonującej końcówce i ataku Anny Barańskiej, Polska wygrała ostatniego seta 26:24, a cały mecz 3:1. - Gratuluję publiczności za wywieranie dobrego wpływu na sędziów, którzy pod koniec czwartego seta trochę wypaczyli wynik meczu. Gdyby nie oni, byłby piąty set - powiedział trener reprezentacji Niemiec, Giovan Guidetti.
Polska - Niemcy 3:1 (25:18, 16:25, 25:22, 26:24)
Polska: Skowrońska-Dolata, Bednarek-Kasza, Okuniewska, Barańska, Sadurek, Kaczor, Maj (libero) oraz Zenik, Kosek, Skorupa, Staniucha-Szczurek, Gajgał
Niemcy: Weiss, Ssuschke, Beier, Kozuch, Brinker, Schaus, Tzscherlich (libero) oraz Matthes, Hanke, Hippe, Brandt
Widzów: 4.500.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)