Memoriał Wagnera: Turniej zainaugurowany zwycięstwem Brazylijczyków

Bez pierwszego trenera, ale od zwycięstwa VIII Memoriał Huberta Jerzego Wagnera rozpoczęli Brazylijczycy. W meczu inaugurującym turniej w Bydgoszczy Canarinhos zmierzyli się z reprezentacją Czech. Nasi południowi sąsiedzi pokazali, że nie stoją na straconej pozycji, ale ostatecznie przegrali 1:3.

W tym artykule dowiesz się o:

Bernardo Rezende nie poprowadził reprezentacji Brazylii do 300. wygranej - w czwartek zerwał ścięgno Achillesa w lewej stopie. Poprowadził jeszcze piątkowy trening i wygłosił wykład w Akademii Siatkówki, ale tuż przed spotkaniem inaugurującym turniej w Bydgoszczy odleciał do Brazylii. Rolę trenera przejął więc asystent Bernardinho, Leonaldo Riberley, który do pojedynku z Czechami desygnował inną szóstkę niż ta, którą widzieliśmy w środę w Sopocie. Przede wszystkim na boisku pojawił się Giba.

Czesi bez kompleksów przystąpili do pierwszej partii. Po chwili prowadzili już 5:3. Canarihnos szybko jednak wyprzedzili rywali o punkt, ale blok Lukáša Ticháćka na Gibie wyrównał stan rywalizacji (7:7). Po pierwszej przerwie technicznej walka między zespołami się właściwie zakończyła, mistrzowie świata zaczęli po trosze pokazywać, co umieją. Po asie João Paulo Bravo było już 15:10, a potężny atak Giby nad blokiem pozwolił Brazylijczykom zejść na drugą przerwę techniczną z sześcioma oczkami przewagi. Trzypunktowa seria Czechów i wejście Jana Štokra niewiele zmieniły. Seta atakiem z pipe'a zakończył Giba, który jednak wyraźnie nie jest jeszcze w formie.

W drugiej odsłonie już od początku kontrolę przejęli Brazylijczycy. Dobrze bronili, przeważali nad rywalami w ataku i szybko było już 12:7. Kilka świetnych ataków Štokra trochę poprawiło sytuację Czechów, ale i tak na drugą przerwę techniczną z sześciopunktowym prowadzeniem schodzili Canarinhos. Dokładali na swoje konto kolejne zdobycze punktowe, m.in. dzięki błędom przeciwników i skutecznej grze João Paulo Bravo. W końcówce sytuację nieco poprawił Jiří Popelka swoim asem. Seria punktów po czeskiej stronie siatki wybroniła trzykrotnie piłki setowe. Na więcej nie pozwolił Giba, który zakończył tę partię.

Po wyrównanej walce w trzeciej odsłonie nic nie wskazywało na to, że szybko rywalizację zdominują nasi południowi sąsiedzi. Jakub Veselý udanie skończył dwie kolejne akcje, Brazylijczycy zaczęli popełniać błąd za błędem i po asie Ticháćka było już 14:8 dla Czechów. Powoli zaczynał funkcjonować blok Canarinhos, co pozwoliło im powoli niwelować straty, ale lepiej w tym elemencie radzili sobie ich rywale. W ostatniej akcji podopieczni Jana Svobody popisali się skutecznymi obronami, a zakończył ją atakiem ze skrzydła Štokr.

Czwarta partia zaczęła się od wyrównanej walki. Żaden z zespołów długo nie mógł uzyskać większego niż 1-2-punktowe prowadzenia do stanu 10:10. Dopiero niedokładności po stronie Czechów pozwoliły Canarihnos przyspieszyć grę i zejść na drugą przerwę techniczną przy stanie 16:11. Niemoc naszych południowych sąsiadów przełamał dopiero Ondřej Hudeček, przebijając się przez brazylijski blok (17:12). Szereg skutecznych zagrań Jana Štokra wraz z liczniej pojawiającymi się błędami Canarihnos, m.in. Giby, pozwoliło zniwelować różnicę punktową do trzech oczek (20:17). Czesi wybronili dwie piłki meczowe, ale po ataku Théo ostatecznie zwyciężyli Brazylijczycy.

Brazylia - Czechy 3:1 (25:18, 25:20, 20:25, 25:22)

Brazylia: Bruno, Eder, Sidão, Giba, Théo, João Paulo Bravo, Mário (libero) oraz Vissotto, Marlon.

Czechy: Hudećek, P. Konećný, Veselý, Pláteník, D. Konećný, Ticháćek, Kryštof (libero) oraz Štokr, Popelka, Holubec.

Źródło artykułu: