Jeszcze wszystkich zaskoczę - rozmowa z Marcinem Nowakiem, nowym środkowym AZS-u Politechniki Warszawskiej

Marcin Nowak niedawno został nowym nabytkiem warszawskiej Politechniki. Najwyższy polski siatkarz opowiedział portalowi SportoweFakty.pl dlaczego wybrał Politechnikę na kontynuowanie kariery, czym dla niego jest gra na plaży oraz o swoich starych znajomych z Częstochowy.

Piotr Stosio: Dlaczego wybrałeś ofertę Politechniki?

Marcin Nowak: Zbyt wielu propozycji nie miałem, były tylko dwie opcje, jeśli chodzi o polską ligą. Drugą było pozostanie w Wieluniu, jednak tam nie mogłem się dogadać z włodarzami klubu, w którym przez cały sezon nie było zbyt różowo. Z prezes Dolecką ustaliłem wszystko bardzo szybko, zapewniła mnie, że w Warszawie będzie ciekawa drużyna, walcząca o coś więcej niż do tej pory.

Finansowo zyskałeś na przeprowadzce?

W tym transferze nie chodziło o pieniądze. Szczerze mówiąc, warunki finansowe miałem lepsze w Wieluniu. Liczyła się stabilizacja, dzięki której będę mógł się skupić tylko na treningu, w zespole który będzie chciał wygrywać i który, mam nadzieję, sprawi niejedną niespodziankę.

Czy z poprzedniego zespołu odzyskałeś już wszystkie pieniądze?

Jeszcze nie, ale jestem na dobrej drodze.

W Warszawie spotkałeś starego znajomego z Częstochowy i z reprezentacji Polski, Roberta Prygla. Czy była już jakaś okazja, żeby powspominać stare czasy?

Jeszcze nie, ale języki coraz bardziej nam się rozwiązują (śmiech). Mamy wiele wspólnych tematów, na pewno nasza współpraca będzie się dobrze układała.

Jest też drugi znajomy spod Jasnej Góry, Radosław Panas?

Wiadomo, znamy się, graliśmy razem. Natomiast on jest trenerem, ja zawodnikiem i te relacje zostaną zachowane. Na pewno nie będzie sytuacji, która mogłaby zakłócić pozycje, jakie mamy w klubie.

A jesteście ze sobą na "ty"?

Prywatnie tak, natomiast w klubie będę używać słowa "trener", bo tak powinno być.

Czy przed twoim przyjściem do klubu, rozmawialiście o tym, jaką rolę masz pełnić w drużynie?

Takiej długiej, prawdziwej rozmowy jeszcze nie odbyliśmy. Częsciej kontaktowałem się z panią prezes, ona przekazywała wszystko trenerowi.

W Politechnice jest czterech środkowych. Czy czujesz się pewnie w rywalizacji z młodszymi rywalami?

Boisko zweryfikuje, kto jest w odpowiedniej dyspozycji, aby w grać w pierwszej szóstce. Droga do tego jest otwarta, każdy będzie walczył o swoją pozycję.

Z jakiej pozycji na koniec sezonu będziesz zadowolony?

Szóste miejsce, to takie minimum, które chciałbym z tym zespołem osiągnąć. Chociaż oczywiście powalczymy o coś więcej.

Zwykle przerwę letnią wykorzystujesz na grę na plaży. To tylko zabawa czy może coś więcej?

To nie jest zabawa, traktuję to bardzo poważnie. Wziąłem udział w kilku turniejów, apetyt był dosyć duży, jednak skończyło się na miejscach 9-12. Niestety nie udało się wywalczyć lepszej pozycji, jestem tym zawiedziony.

Gdzie gra jest bardziej wymagająca, na plaży czy w hali?

Z pewnością trudniejsza gra jest na plaży. Do gry na piasku trzeba wnieść coś więcej, jeśli chodzi o wyszkolenie techniczne, ale też dużo ogrania.

Jesteś najwyższym polskim siatkarzem (215 centymetrów). Czy oprócz Rosjanina Kazakowa spotkałeś wielu zawodników z podobnymi parametrami?

Jest kilku zawodników z podobnymi warunkami. To już nie jest taki ewenement jak jeszcze kilka lat temu. Mamy przecież w reprezentacji Marcina Możdżonka, który ma 212 centymetrów, jeśli stoimy obok siebie, to nie widać wielkiej różnicy.

Radosław Panas jest twoim drugim kolegą z boiska, z którym będziesz pracować na linii trener-zawodnik. Pierwszym był Damian Dacewicz, jak wspominasz współpracę z tym szkoleniowcem?

Współpraca z Damianem układała się dobrze i chyba wszyscy to potwierdzą. Mam nadzieję, że podobnie będzie z Radkiem.

Pod względem liczby występów w kadrze zajmujesz 20 miejsce w historii (225 spotkań). Czujesz się spełniony jeśli chodzi o reprezentację?

Nie spełniłem największego siatkarskiego marzenia, a więc nie zdobyłem z reprezentacją żadnego medalu na wielkiej imprezie. Jeśli chodzi o występy to czuję się spełniony. Wiadomo, że zawsze mogło być lepiej, doszedłem jednak do wszystkiego ciężką pracą. Reprezentacja zdobyła medal niedługo po moim odejściu, czułem się wtedy na siłach by w niej grać, ale to już minęło i z tym się pogodziłem.

A jak wygląda zwykłe życie siatkarza mierzącego 215 centymetrów? Czy masz jakieś problemy ze znalezieniem odpowiednich ubrań?

W dzisiejszych czasach nie ma takich problemów. Kiedyś było gorzej pod tym względem, 10 lat temu nie było zbyt wielu rzeczy, teraz jest wszystko.

Chciałbyś coś przekazać kibicom Politechniki?

Cieszę się, że zagram w tym klubie. Chciałbym przekazać tym, którzy przestali już we mnie wierzyć, że mile ich zaskoczę.

Komentarze (0)