WGP: Jankeski nie przestają zaskakiwać! - echa meczu Chiny - USA

Tylko jeden punkt brakuje Stanom Zjednoczonym do tryumfu w World Grand Prix. Po zwycięstwie w dobrym stylu nad Chinkami jest to bardzo możliwe. W ostatnim spotkaniu Jankeski zagrają z Japonkami.

- Stany Zjednoczone to silny zespół. Miałyśmy szansę na wygraną, ale nie mogłyśmy jej wykorzystać - powiedziała chińska kapitan Qiuyue Wei po zakończeniu pojedynku jej ekipy z reprezentacją USA. Gospodynie dość niespodziewanie i w zaledwie trzech partiach przegrały z sensacyjnie dobrze radzącą sobie ekipą z Ameryki Północnej.

- Jestem zadowolony z tego, jak zagraliśmy. Chinki to dobry zespół. Jestem usatysfakcjonowany tym, co pokazał mój zespół we wszystkich elementach - mówił po spotkaniu zadowolony Hugh McCutcheon. Trudno nie zgodzić się ze słowami Nowozelandczyka. Jego ekipa zneutralizowała najgroźniejsze punkty swoich rywalek i rozstrzygnęła spotkanie na swoją korzyść.

Amerykanki do zwycięstwa poprowadziła Destinee Hooker, która na swoim koncie zapisała 24 oczka. Warto również docenić pracę Foluke Akinradewo doskonale dyrygującej blokiem. Sama zapisała na swoim koncie aż pięć punktów tym elementem, a cały zespół aż 16, przy zaledwie czterech udanych próbach Azjatek!

- Nie wykorzystaliśmy swojej szansy. Mimo straty graliśmy dobrze, przede wszystkim w ataku - dodał z koeli trener pokonanych, Wang Baoquan. Faktycznie, w tym elemencie jego zespół uległ jedynie dwoma punkcikami w przeciągu całego spotkania. Najlepszą Chinką w tym elemencie była tradycyjnie Yimei Wang.

Czwarta kolejna wygrana Amerykanek stawia je w komfortowej sytuacji. W rozpoczynającym ostatni dzień zmagań spotkania podopieczne Hugh McCutcheon mogą zapewnić sobie tryumf w całym cyklu. Wystarczy zdobycie jednego punktu, czyli porażka 2:3 z ekipą Japonii. Chinki będą starać się powalczyć o podium z Brazylijkami w ostatnim pojedynku.

Chiny - USA 0:3 (21:25, 25:27, 22:25)

Chiny: Y. Wang, Wei, Xue, Chen, Ma Zhang (libero) oraz Q. Wang

USA: Glass, Bown, Larson, Hooker, Akinradewo, Tom, Sykora (libero) oraz Barboza

Komentarze (0)