Kupidura o problemach z Jadarem Sport i swojej miłości do siatkówki

Wciąż niejasna jest sytuacja Jadaru Sport Radom. Prezes i właściciel klubu Tadeusz Kupidura nadal nie zdecydował, co się stanie z klubem. Z dnia na dzień zmienia decyzje o sprzedaży akcji.

Michał Rudnik
Michał Rudnik

Wciąż szuka sponsorów, możliwe, że do finansowania klubu włączy się miasto. Prezes postanowił poruszyć sprawę z końca sezonu, gdy radomscy siatkarze w bardzo kiepskim stylu przegrywali niemal z każdym. Opowiedział też - między innymi - o swoich najciekawszych przeżyciach w trakcie pięcioletniej przygody z siatkówką.

Końcówka sezonu w wykonaniu Jadaru Sport Radom była - delikatnie mówiąc - bardzo nieudana. Tadeusz Kupidura, który od dłuższego czasu nosi się z zamiarem sprzedania akcji klubu twierdzi, że nie ma to nic wspólnego z jego brakiem chęci do dalszego finansowania klubu. - Dam tylko milion - deklaruje. A jedynym wyjaśnieniem tej decyzji jest chęć budowy domu dla syna.

- W końcówce sezonu coraz mniej ludzi przychodziło na spotkania Jadaru. Trudno powiedzieć, co jest tego przyczyną - twierdzi Kupidura. Powszechnie jednak wiadomo, że za słabymi wynikami idzie słaba frekwencja w halach, czy na stadionach. - Słabsza postawa drużyny była spowodowana tym, że nie było zbyt dobrej atmosfery wśród chłopaków. Między zawodnikami dochodziło do spięć. Nie ma w tym winy trenera. Zawodnicy nie najlepiej się dogadywali. W końcówce wielu nie chciało się grać, każdy myślał gdzie chce pójść. Nie będę wymieniał nazwisk, bo to nie ma sensu. Siatkarzom i trenerom trzeba oddać, że utrzymaliśmy się w PLSie - stwierdził prezes.

Tadeusz Kupidura finansuje siatkówkę od pięciu lat. - Ja kocham ten sport. Jeżdżę na różne turnieje od dawna, ale jedna osoba nie może sama sfinansować klubu. Za dużo pieniędzy na to idzie - stwierdził prezes podkreślając jednocześnie, że decyzja o zaprzestaniu finansowania nie wiąże się z problemami jego firmy. - Mamy dwie branże. Pierwszą jest beton - posiadamy najwięcej linii produkcyjnych kostki. Towar schodzi idealnie. Drugą branżą jest branża metalowa. To jest nowy zakład, który produkuje różne skomplikowane maszyny. Nie zakładałem, iż w pierwszym, czy drugim roku będzie od razu zysk, ale mogę powiedzieć, że na dzień dzisiejszy wychodzimy już na plus i stale się rozwijamy - powiedział Kupidura.

Właściciel Jadaru stwierdził, że mimo wszystkich niesnasek i problemów, do jakich dochodziło w trakcie pięciu lat prowadzenia przez niego klubu, nie żałuje podjęcia decyzji o finansowaniu siatkówki. - Nie żałuję, że zapłaciłem na siatkówkę - mówi prezes. - To wspaniała dyscyplina. Byłem na meczu piłkarskim Radomiaka z Koroną Kielece. To czego się nasłuchałem, wyzwiska itd., to po prostu nie mogłem tego przeżyć. Siatkówka to jest o wiele bardziej miły sport. Prezes opowiedział również o swoich różnych spotkaniach towarzyskich. - Znam się praktycznie ze wszystkimi ludźmi związanymi z siatkówką. Ostatnio w Łodzi mieliśmy takie spotkanie w jednej knajpie. Było bardzo fajnie. Raul Lozano tak się rozluźnił, że zaczął pić piwo z Red Bullem. Prawie zaczął śpiewać. Prezes Przedpełski jest muzykiem, gra na bębnach, grał nam podczas spotkania z zespołem. Trochę szkoda, bo jest ładna rodzina siatkówki, ale umysł podpowiada, żeby za dużo pieniędzy nie wydać - stwierdził prezes.

Nadal nie wiadomo, czy Kupidura dalej będzie finansował siatkówkę w Radomiu. Wiele zależy od tego, czy znajdzie się ktoś, kto go w tym wesprze. Na razie jednak sponsorów brakuje. Pomoc deklaruje miasto, jednak ta może okazać się nie wystarczająca. O wciąż zmieniającej się sytuacji Jadaru Sport Radom będziemy Państwa informować na bieżąco.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×