Wladimir Nikołow: Wlazły nie jest kluczowym zawodnikiem

VIII edycja Memoriału Huberta Jerzego Wagnera była doskonałą okazją do sprawdzenia dyspozycji trzech najlepszych zespołów świata: Brazylii, Polski i Bułgarii. Można było też zaobserwować zmiany, jakie zaszły w ich szeregach od poprzednich mistrzostw świata.

Na Memoriale Wagnera w Bydgoszczy wraz z reprezentacją Bułgarii gościł m.in. Wladimir Nikołow, który podjął się oceny zmian wśród medalistów mistrzostw świata w Japonii. I tak atakujący ekipy Silvano Prandiego stwierdził, że Brazylia jest wciąż silna, ale już nie tak, jak przed czterema laty. Po pierwsze, zawodnicy tworzący trzon tego zespołu, czyli Giba, Murilo, Rodrigao czy Dante, są o cztery lata starsi. - Po drugie i najważniejsze, ponieważ nie ma wśród nich Ricardo - siatkarza, który moim zdaniem jest absolutnie najlepszym rozgrywającym na świecie. Za jego absencję zapłacili na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, być może zapłacą też we Włoszech - uważa Nikołow.

Bułgar dobrze ocenia również Polaków, którzy zdobyli mistrzostwo Europy - i to bez Michała Winiarskiego i Sebastiana Świderskiego. Nie sądzi jednak, by ważna była wówczas nieobecność Mariusza Wlazłego. - To nie jest kluczowy gracz polskiej kadry. Takimi są bez wątpienia Kurek, Winiarski i Gruszka. Polska jest w tej chwili drużyną, która dzięki młodym graczom, takim jak właśnie Kurek czy Nowakowski zyskała na wartości. Dodatkowo, Piotr Gruszka w końcu znalazł swoją pozycję i na nieszczęście dla nas, jako atakujący gra rewelacyjnie - twierdzi siatkarz na łamach portalu plusliga.pl. Dodał też, że jeśli do wysokiej formy wróci Michał Winiarski, Polacy będą zespołem silniejszym niż na mistrzostwach świata w Japonii.

A jak w porównaniu z tymi dwoma ekipami wypada Bułgaria? Nikołow uważa, że też jest silniejsza niż cztery lata temu, a najważniejszą zmianą na lepsze była zmiana szkoleniowca. Silvano Prandi poukładał taktykę, skupia się na grze zespołowej, a nie na indywidualnościach. Poza spora grupa zawodników gra poza granicami kraju - aż siedmiu we Włoszech, a wcześniej tak nie było.

Komentarze (0)