Wlazły czy Gruszka? Zdaje się, iż to pytanie nie pozwala spać spokojnie selekcjonerowi reprezentacji Polski, Danielowi Castellaniemu. Dla Mariusza Wlazłego jednak jest to sprawa drugorzędna. Najlepszy polski atakujący jest spokojny o wybór trenera. - Na pewno w składzie zagra lepszy i żaden z nas nie będzie miał o nic pretensji. Wszyscy wykonali kawał ciężkiej, długiej pracy, o zwycięstwie mogą decydować dwie piłki i trzeba je skończyć, ręka nie może zadrżeć, nerwy i emocje trzeba powstrzymać, ale to łatwo się mówi, w praktyce jest różnie. Zagra ten, który będzie lepszy w danej chwili, najważniejsze aby zwycięskie trzy sety zawsze były po stronie biało-czerwonych - stwierdza w Sporcie "Szampon".
Zapytany o własną dyspozycję, Wlazły odpowiada, iż czuje się dobrze i robi wszystko, by w Italii jego forma przypominała tę z poprzednich mistrzostw świata. Co najważniejsze, Mariuszowi nic nie dolega.
Czy Mariusz Wlazły odczuwa presję, ciążącą na całej reprezentacji? Absolutnie nie, twierdząc, iż nic wielkiego z reprezentacją nie osiągnął. - Przegrany finał to była porażka, naprawdę więcej daje radość z wygrania medalu brązowego. Jest to wygrany mały finał, Fakt, do finału graliśmy fajnie, to zapamiętam - mówi o poprzednim mundialu "Szampon".
Wlazły niechętnie mówi o prognozach na ten turniej. Doskonale wie, iż grając w takiej formule można osiągnąć wielki sukces, a z drugiej strony możliwy jest szybki powrót do domu.
- Jest sześć-osiem wyrównanych zespołów, każdy ma atuty i wady, niezwykle istotna będzie dyspozycja dnia. Nikt nie jedzie na mistrzostwa turystycznie, nawet Kamerun. Wszyscy harują, aby potem na parkiecie zaprezentować najwyższe umiejętności i grać jak najdłużej - kończy swoją wypowiedź Wlazły.
Przypominamy, że pierwszy mecz na mistrzostwach świata reprezentacja Polski rozegra 25 września z Kanadą.
Więcej w dzienniku Sport
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)