Męska siatkówka we Wrocławiu nie zginęła

Czy w stolicy Dolnego Śląska zagrają jeszcze kiedykolwiek męskie zespoły z krajowej czołówki? Wszystko, aby się tak stało stara się robić Ireneusz Kłos, który prowadzi młodziutką ekipę Gwardii, która powoli podnosi się z kolan. Teraz zagra w drugiej lidze i zapowiada walkę o zwycięstwo w każdym meczu.

Miłosz Marek
Miłosz Marek

Męska siatkówka we Wrocławiu już dawno zatraciła blask, jaki miała w dawnych latach. Coraz słabsze wyniki klubu były tylko potwierdzeniem tej smutnej tezy. Ostatni raz na parkietach elity wrocławianie rywalizowali w 2007 roku. Wówczas spadli do pierwszej ligi, a po dwóch sezonach gry musieli zrezygnować również z tego. - Byliśmy zmuszeni wycofać się z pierwszej ligi ze względów finansowych, jednak zawsze istnieliśmy. Zaczynaliśmy od najniższego szczebla. Miałem do dyspozycji samych studentów i juniorów. Teraz udało się awansować do drugiej ligi, w której mamy zamiar powalczyć o utrzymanie - mówi Ireneusz Kłos, który przez cały czas prowadzi Gwardzistów i jest… największą gwiazdą ekipy. Byłego reprezentanta Polski oraz trenera żeńskiej kadry nie trzeba nikomu przedstawiać.

W drugą sobotę października siatkarze z Wrocławia rozpoczną walkę na drugoligowym froncie. Pierwszym rywalem Gwardii będzie Wirex Rząśnia. Opiekuna zespołu trzykrotnego mistrza Polski zapytaliśmy o prognozy na najbliższe miesiące w ligowej rzeczywistości - Nie będziemy rozdzierać szat. To oczywiste, że będziemy walczyć o jak najlepsze miejsce. Nasz skład został wzmocniony przez dwóch doświadczonych zawodników, którzy mają w znaczny sposób pomóc tej drużynie - ocenił Kłos.

Klub z Wrocławia jest jednym z bardziej utytułowanych polskich ekip, które jeszcze istnieją. W swoim dorobku ma aż 16 medali mistrzostw kraju oraz 3. miejsce w Pucharze Europejskich Mistrzów Krajowych. Jednak ostatni sukces miał miejsce w sezonie 1983/1984, kiedy Gwardia została wicemistrzem Polski. Czy jest jeszcze jakakolwiek szansa na nawiązanie do tej bogatej tradycji? - Nie od dziś wiadomo, że dobry wynik w sporcie uzależniony jest od pieniędzy, a o te we Wrocławiu trudno. Wystarczy podać przykłady jeszcze bardziej utytułowanych klubów jak koszykarski Śląsk Wrocław, a także sekcja piłki ręcznej tego samego klubu. Miasto wszystkie pieniądze woli wydawać na piłkę nożną, a są one nie małe. Mam nadzieję, że mimo wszystko kiedyś się to zmieni, a dla klubu przyjdą lepsze czasy - dodaje były reprezentant Polski, który trykot reprezentacji przywdział ponad 300 razy.

Ostatnim pytaniem do młodego, lecz już doświadczonego i obytego w siatkarskim świecie trenera, była kwestia pozostania w drużynie ze stolicy Dolnego Śląska. - Na ile to będzie możliwe, tak długo będę chciał pozostać w Gwardii - odpowiedział. Zapewne to forma podziękowania do klubu, w którym osiągnął największe sukcesy w karierze.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×