Chociaż Niemcy odnieśli już historyczny sukces (zagrają o miejsca 5-8, podczas gdy do tej pory ich najlepszą lokatą na MŚ było 4. miejsce), mogli pokusić się o prawdziwą sensację i wyeliminować ekipę Canarhinos. Przemawiał za nimi fakt, że tuż przed wylotem na mundial pokonali oni ekipę Bernardo Rezende 3:0, a także to, że to tej pory Brazylia niczym nie zachwycała (na przykład wymęczyła wygraną 3:2 z Czechami).
Podopieczni Raula Lozano nie wytrzymali jednak chyba psychicznie presji pojedynku. Po gładko przegranym pierwszym secie, w którym tylko kilka punktów, z 17, Niemcy zdobyli po własnych atakach, a resztę oddali im rywale po błędach własnych, nasi zachodni sąsiedzi zupełnie się podłamali. Poza rzadkimi momentami nie byli w stanie nawiązać walki z Brazylią, która nie pokazała w środowej potyczce niczego wielkiego i nie musiała nawet się zbytnio namęczyć, by odnieść zwycięstwo.
Zupełnie zawiódł Georg Grozer, który w pierwszym secie zdobył tylko trzy punkty. Jego zmiennik, Jochen Schops też nie spisał się rewelacyjnie - przez dwie partie uzbierał 10 punktów, atakując z 40 proc. skutecznością.
Brazylia - Niemcy 3:0 (25:17, 25:20, 25:19)
Brazylia: Bruno Rezende, Vissotto, Murilo, Rodrigo, Lucas, Dante Amaral, Mario (libero) oraz Theo, Marlon
Niemcy: Tischer, Andrae, Bohme, Dunnes, Kromm, Grozer, Tille (libero) oraz Schwarz, Kaliberda, Gunthor, Steuerwald