Cztery lata temu na mistrzostwach świata Amerykanie zajęli odległe 10. miejsce. Tym razem na pewno będą o kilka pozycji wyżej w końcowej klasyfikacji mundialu we Włoszech. Jednak zważywszy na fakt, że podopieczni Alana Knipe'a są mistrzami olimpijskimi z Pekinu, jest to wynik dużo poniżej oczekiwań. Co zaważyło na takim a nie innym rozwoju wypadków? - Zabrakło nam niewiele do awansu do półfinału. Szkoda tych przegranych końcówek setów. Dodatkowo pod koniec trzeciej partii sędziowie trochę nas skrzywdzili, ale niestety, takie sytuacje zdarzają się w meczach z gospodarzami. Generalnie publiczność włoska nie miała wpływu na naszą grę. Nie przejmujemy się takimi rzeczami - twierdzi Richard Lambourne, libero reprezentacji USA.
Były siatkarz Delecty Bydgoszcz przekonuje, iż wiele zmieniło się od czasu triumfu na olimpiadzie w 2008 roku. - Zawsze chcemy zwyciężać i mamy takie podejście w naturze. Natomiast nikt nie odbierze nam tego złota z Pekinu. To co się zmieniło po tamtym sukcesie, to postrzeganie naszej drużyny przez rywali. Każdy wie, że gra przeciwko mistrzom olimpijskim i każdy chce nas pokonać - zaznacza.
Lambourne obawia się o spadek motywacji swojego zespołu przed meczami o miejsca 5-8. - Nas interesuje tylko pierwsze miejsce. Walka o dalsze pozycje, to już nie to. Na pewno ciężko nam się będzie grało takie spotkania - twierdzi libero.