Katarzyna Walawender: Zwycięstwo z Silesią cieszy, ale styl gry już nie

Podopieczne Jacka Skroka pokonały zespół z Górnego Śląska po pięciosetowej walce, mimo iż rywalki miały aż dwie piłki meczowe. Przyjmująca zespołu Piecobiogazu, Katarzyna Walawender jest zadowolona z wygranej swojej drużyny. Była siatkarka Dąbrowy Górniczej nie jest jednak usatysfakcjonowana poziomem gry zespołu z Murowanej Gośliny.

Zarówno gospodynie, jak i ich rywalki z Mysłowic, do spotkania w trzeciej kolejce I-ligowych rozgrywek przystąpiły z samymi zwycięstwami na swoich kontach. Drużyna z Murowanej Gośliny pokonała zespoły z Pszczyny oraz Warszawy, nie tracąc nawet seta w tych meczach. Zawodniczki Silesii w pierwszej kolejce pokonały, również bez straty seta, Spartę Warszawa, natomiast w drugiej kolejce pauzowały. O to, która z ekip poniesie pierwszą porażkę w tym sezonie, trwała walka przez pięć setów, a obie drużyny zaprezentowały niesamowite wahania formy. - Nie wiem skąd się to bierze - mówi Katarzyna Walawender. - Wygrywamy wysoko jedną partię, by później równie wysoko przegrać kolejną. Tak naprawdę, to wyrównany był tylko tie-break. Musimy wspólnie usiąść i się zastanowić, dlaczego tak jest - kontynuuje przyjmująca zespołu z Murowanej Gośliny.

- To jest nasze trzecie zwycięstwo w trzecim meczu ligowym i to z pewnością bardzo cieszy. Nie można natomiast być usatysfakcjonowanym ze stylu gry naszego zespołu. Do końcowych rozstrzygnięć jest jednak jeszcze daleko, a my nie chcemy oglądać się na innych. Sami musimy grać tak, by pokonywać rywali i dążyć wyznaczonego celu. Jest wielu kandydatów do awansu do PlusLigi Kobiet. Ja widzę wśród nich zespoły z Piły, Polic czy Ostrowca Świętokrzyskiego - wyjaśnia zawodniczka Piecobiogazu. Po tym kolejnym zwycięstwie podopieczne Jacka Skroka zajmują w tabeli drugie miejsce, ustępując zespołowi Chemika Police tylko gorszą różnicą małych punktów. To nie tabela jednak będzie decydować o awansie, tylko wyniki fazy play-off. - W spotkaniu z Silesią w końcówce dopisało nam szczęście. Rywalki miały nawet piłkę meczową, a wygrałyśmy my. W play-off trzeba wygrać więcej niż jedno spotkanie i tego szczęścia może zabraknąć. Dlatego trzeba grać lepiej niż zagrałyśmy z Mysłowicami i liczyć tylko i wyłącznie na własne umiejętności - komentuje siatkarka.

Spotkanie pomiędzy Piecobiogazem Murowana Goślina a Silesią Volley Mysłowice z trybun obserwowała mama Katarzyny Walawender. Jak oceniła występ swojej córki? - Mama była po meczu zawiedziona poziomem gry. Wszystko zostało jej jednak wynagrodzone poziomem adrenaliny dostarczonej dzięki ogromnej dramaturgii tego pojedynku - wyjaśnia córka, a zarazem zawodniczka ekipy gospodyń.

KS Piecobiogaz Murowana Goślina - Silesia Volley I Mysłowice/Chorzów 3:2 (25:11, 20:25, 25:15, 15:25, 17:15)

Murowana Goślina: Owczynnikowa, Nowakowska, Dutkiewicz-Raś, Lubera, Strządała, Walawender, Narożna (libero) oraz Wyrwa i Fedorów

Silesia Mysłowice/Chorzów: Wawrzyniak, Kandora, Ciechnowska, Wysocka, Najmrocka, B. Furtak, Wojtowicz (libero) oraz Olszówka i Bojdak

Komentarze (0)