Joanna Seliga: Od pierwszego wspólnego treningu "nowej" drużyny AZS Politechniki Warszawskiej minęły dwa miesiące. Jak przez ten czas zmienił się cały zespół?
Damian Wojtaszek: Przez te dwa miesiące zdążyliśmy się przede wszystkim lepiej poznać - oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu. Wszystko jest w porządku. Na treningach skrupulatnie wykonujemy to, co zaplanuje nam trener Panas.
Szkoleniowiec warszawskiego teamu mówił jakiś czas temu, że starał się dobrać do nowego teamu takich siatkarzy, którzy zagwarantowaliby Politechnice waleczność od pierwszego do ostatniego pojedynku w lidze. Czy już teraz można powiedzieć, że AZS ma charakter?
- Wiadomo, że w każdej drużynie są plusy i minusy, ale w mojej opinii wszystko zmierza w dobrym kierunku. Niedawno zakończony Memoriał Zdzisława Ambroziaka pokazał, że mimo niewysokiej formy potrafimy wygrywać z innymi teamami. Miejmy nadzieję, że w lidze również będzie nam się dobrze wiodło.
Z pozoru opanowany i wyważony, na boisku zamienia się pan jednak w zawodnika żywiołowego i mobilizującego swoich kolegów do jak najlepszej gry. Czuje się pan "dobrym duchem" drużyny?
- W trakcie spotkań staram się pobudzić drużynę. Libero jest od tego, żeby nakręcać pozostałych członków zespołu do walki i ataku. Na parkiecie nie może panować cisza. Mogę jedynie ze swojej strony powiedzieć, że staram się to robić jak najlepiej.
Warszawa to dobre miasto dla rozwoju piłki siatkowej?
- Po mistrzostwach świata w Japonii i mistrzostwach Europy w Turcji wszystko zdecydowanie ruszyło do przodu. Także i w naszym mieście można zaobserwować tzw. boom na siatkówkę. Widać to przede wszystkim po frekwencji na trybunach. Niejednokrotnie trzeba dostawiać w hali dodatkowe trybuny, by wszyscy chętni sympatycy volleya mogli zobaczyć daną potyczkę.
Czujecie się odpowiednio przygotowani do PlusLigi w sezonie 2010/2011?
- Czas zweryfikuje naszą dyspozycję. Najbliższe spotkania pokażą, w jakiej tak naprawdę znajdujemy się formie - czy zostaliśmy dobrze przygotowani do tego sezonu. Wydaje mi się jednak, że nie mamy się czego obawiać przed nadchodzącymi rozgrywkami.
W premierowych konfrontacjach nie bez znaczenia będzie jednak fakt, że zaczynacie z wysokiego "C"...
- Tak, Jastrzębski Węgiel i Asseco Resovia Rzeszów - drużyny, z którymi zmierzymy się w najbliższych dniach - to zespoły z najwyższej półki. My jednak zamierzamy w tych meczach walczyć z całych sił. Obiecuję, że się na pewno nie poddamy.
Jak wygląda rywalizacja na poszczególnych pozycjach? Nie jest ona przeszkodą we wzajemnym docieraniu się ekipy?
- W naszych szeregach wciąż da się zauważyć rywalizację. Trzeba jednak podkreślić, iż jest to rywalizacja "z głową". Każdy chce pokazać się z jak najlepszej strony, każdy konkuruje o swoje miejsce w drużynie. Nie mamy z tym jednak absolutnie żadnych problemów - wszyscy jesteśmy bardzo dobrymi kolegami, więc myślę, że ta zdrowa rywalizacja wyjdzie nam wszystkim na dobre.
Co można jeszcze w ostatnich dniach poprawić, by na premierowy mecz z Jastrzębiem przygotować jak najwyższą formę?
- Musimy podchodzić do naszych treningów na spokojnie, ze swego rodzaju dystansem, by moment, w którym osiągniemy wysoką formę, nadszedł właśnie w trakcie konfrontacji z drużyną z Jastrzębia.
Największą wartość AZS Politechniki Warszawskiej stanowi....?
- Zdecydowanie młodość w połączeniu z rutyną.
Czego pan od siebie wymaga w kontekście rozpoczynających się w weekend rozgrywek ligowych?
- Cały czas uczę się siatkarskiej sztuki na wysokim poziomie. Mimo że wcześniej rywalizowałem już z innymi zawodnikami o miejsce w składzie Politechniki, to dopiero nadchodzący sezon będzie - można by powiedzieć - w całości poświęcony dla mnie. Miejmy nadzieję, że to wszystko zakończy się pozytywnie dla całej ekipy.