Drużyna Atomu Trefla Sopot pomimo wielu wzmocnień, potrzebuje czasu na odpowiednie zgranie się wszystkich zawodniczek. - Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że to jest nowy zespół, który musi wypracować sobie pewne automatyzmy na boisku. Z tamtego roku w składzie zostały tylko dwie dziewczyny i to nie one teraz stanowią trzon tego zespołu. Reszta drużyny została skompletowana z zawodniczek, które nie miały szansy ze sobą jeszcze za wiele pograć. Oczywiście, że znam doskonale Izę Bełcik, Magdę Śliwę, Lenę Dziękiewicz, z którymi miałam szansę wcześniej grać – bądź to w klubie bądź reprezentacji, z Kingą Maculewicz występowałam razem w lidze hiszpańskiej, jednakże z resztą dziewczyn nie miałam okazji grać. Wszystko to więc sprawia, że musimy się "poczuć" na boisku, poznać od strony sportowej. Dlatego potrzeba nam ogrania, nie tego treningowego a meczowego, a o to doskonale dba klub - powiedziała w rozmowie z portalem plusliga.pl Dorota Świeniewicz.
Przyjmująca w Sopocie miała być asystentką trenera, jednak ten przekonał ją, aby jeszcze przedłużyła swoją karierę. - Siatkówka to moja pasja i nie może być mowy o znużeniu czy znudzeniu. Zostałam poproszona przez trenera Chiappiniego o to, bym jeszcze przez rok spróbowała swoich sił jako przyjmująca, gdyż na moją pozycję nr 4 wraz z przyjęciem jest spore zapotrzebowanie. Mamy w zespole młode zawodniczki grające na tej pozycji, dlatego trener poprosił mnie bym była wsparciem dla tych dziewczyn, służyła im radą, ze względu na moje doświadczenie z lig zagranicznych. Trener pragnie by mogły się one jak najwięcej nauczyć ode mnie, ewentualnie podpatrzeć pewne zagrania dopóki jeszcze występuje na boisku w roli zawodniczki - dodała.
Źródło: lsk.net.pl.