Może dobrze, że przegraliśmy? - komentarze po meczu AZS Politechnika Warszawska - Tytan AZS Częstochowa

W środowym starciu dwóch akademickich drużyn PlusLigi, ekip z Warszawy i Częstochowy, lepsi okazali się siatkarze spod Jasnej Góry. Czy jednak porażka Inżynierów może zadziałać na ich korzyść w kontekście kolejnych spotkań? Warszawska pewność siebie z pewnością została zachwiana.

Dawid Murek (kapitan Tytana AZS Częstochowa): Wiedzieliśmy, że mecz w Warszawie będzie trudną przeprawą i słusznie obawialiśmy się tego pojedynku. Wyszliśmy jednak na boisko po to, by walczyć i grać jak najlepiej. Udało nam się zdobyć trzy cenne punkty i bardzo się z tego cieszymy.

Robert Prygiel (kapitan AZS Politechniki Warszawskiej): Paradoksalnie, seta przez nas wygranego powinniśmy byli przegrać. Graliśmy w nim dużo słabiej od naszych rywali. Zwyciężyć powinniśmy natomiast w partii, która padła łupem naszych przeciwników. Przegraliśmy sety, które teoretycznie powinniśmy wygrać, co oznacza, że nie byliśmy konsekwentni. Zabrakło nam ponadto determinacji i zespołowości. Musimy więc wyciągnąć wnioski i na pewno mamy nad czym pracować przed kolejnymi meczami. Była to dla nas bolesna porażka. Spotkanie z Częstochową było pierwszym z serii kluczowych meczów. A może dobrze, że przegraliśmy? Byliśmy zbyt pewni siebie i porażka ta na pewno sprowadzi nas na ziemię.

Marek Kardos (trener Tytana AZS Częstochowa): Pierwsza odsłona zadecydowała o dalszym przebiegu gry. Bardzo cieszy mnie walka moich podopiecznych do samego końca. Właśnie w premierowej partii ich zespołowość, koncentracja i wiara we własne możliwości pozwoliły nam zwyciężyć.

Radosław Panas (trener AZS Politechniki Warszawskiej): Pierwszy set powinniśmy byli wygrać - tak samo jak czwartą partię. Zabrakło nam konsekwencji, chłodnej głowy. Liczyliśmy, że jeden zawodnik może wygrać nam cały mecz, a nie potrafiliśmy zagrać jak zespół. Nie byliśmy w stanie pokazać tego, co zaprezentowała ekipa z Częstochowy. Będziemy mieli w związku z tym dużo materiału do analizy. Potrafimy się wznieść na wyżyny, a z rywalami, z którymi powinniśmy powalczyć, przegrywamy. Oczywiście można było inaczej pokierować zespołem - i biorę to na siebie.

Komentarze (0)