Starcie Piecobiogazu Murowana Goślina z PTPS Piła było bez wątpienia hitem kolejki w rozgrywkach pierwszej ligi. Derby Wielkopolski nie rozczarowały. Znakomite widowisko można było obejrzeć zarówno na parkiecie jak i trybunach hali w Murowanej Goślinie. O ile trudno jednoznacznie ocenić sympatycy której z drużyn zaprezentowali się bardziej efektownie, to na parkiecie górą były pilanki. - Zabrakło nam dzisiaj siły ataku. Mieliśmy też za krótką ławkę rezerwowych. PTPS takich problemów nie miał i dlatego wygrał. W pewnym momencie zabrakło nam również konsekwencji w polu zagrywki. O ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć, że dotknął nas syndrom trzeciego seta, o tyle mam już ogromne pretensje za słabą czwartą odsłonę. Zbyt łatwo oddaliśmy tę partię - tłumaczył przyczyny przegranej Jacek Skrok trener Piecobiogazu.
Z porażką trudno było też pogodzić się Małgorzacie Luberze, która przyznała, że mecz mógł zakończyć się zupełnie inaczej, bowiem rywalki były w zasięgu gospodyń. - Żal tej przegranej, bo czułyśmy, że możemy dzisiaj zgarnąć całą pulę. Bardzo nam na tym zależało, bo chciałyśmy zrehabilitować się za ostatnią porażkę. Niestety, nie udało się. Teraz przyjdzie czas na analizę, aby nie popełnić tych samych błędów we wtorkowym meczu - powiedziała Małgorzata Lubera na łamach ks.murowana-goslina.net.
Sobotnie starcie miało szczególne znaczenie dla rozgrywającej PTPS Piła Iriny Archangielskiej, która powróciła do zespołu z miasta nad Gwdą po kilku latach nieobecności. "Ira" zanim zdecydowała się na wzmocnienie ekipy trenera Mirosława Zawieracza pomogła w awansie na zaplecze Plus Ligi kobiet drużynie gospodyń sobotniego starcia. Rozgrywająca PTPS po wygranym meczu przyznała, że spotkanie nie należało do łatwych, a o zwycięstwie zdecydowała równa postawa pilanek w całym spotkaniu. - Piecobiogaz bardzo dobrze prezentował się w dwóch pierwszych setach. My natomiast grałyśmy cały czas równo. I kiedy rywalki spuściły nieco z tonu, to my uzyskałyśmy przewagę - tłumaczyła Archangielskaja.