EC Wybrzeże TPS Rumia intensywnie przygotowuje się do ligowych zmagań. W weekend brał udział w turnieju towarzyskim w Białymstoku. - Pracujemy ciężko i mam nadzieję, że to zaowocuje w późniejszym terminie - powiedziała w rozmowie z naszym portalem Dorota Pykosz, środkowa beniaminka PlusLigi Kobiet.
Była zawodniczka Muszynianki została wybrana kapitanem TPS-u Rumia. Jak przyznaje, jest to bardzo wymagające zadanie. - To ciężka praca. Nie zastanawiam się, jak się czuję w tej roli. Staram się pomóc zespołowi, jak tylko potrafię najlepiej. Mam nadzieję, że dziewczyny i trener są zadowoleni. Jak nie, to mnie zmienią - z uśmiechem wyjaśniła siatkarka.
Szkoleniowcem ekipy z Rumi jest Jerzy Skrobecki, który bardzo emocjonalnie prowadzi swój zespół. Dorocie Pykosz to jednak nie przeszkadza. - Pracowałam z wieloma trenerami i emocje zawsze towarzyszą meczom, niezależnie czy to są spotkania treningowe, turnieje, czy mecze ligowe. Emocje są zawsze, ponieważ trener chce, by jego drużyna była najlepsza i wygrywała. Z trenerem Skrobeckim pracowałam już wcześniej, więc wiedziałam, na co się piszę.
Środkową w zeszłym sezonie mogliśmy oglądać w biało-czerwonych barwach. Zawodniczka reprezentowała nasz kraj na mistrzostwach Europy. Dorotę Pykosz zapytaliśmy, jak ocenia występ naszej kadry na zakończonych niedawno mistrzostwach świata w Japonii. - Szczerze mówiąc, to jest to i sukces, i porażka. Fajnie, że dziewczyny w końcówce mistrzostw obudziły się i wygrywały mecze. To na pewno był dla nich ciężki turniej. Przede wszystkim dziewczyny były przez pół roku daleko od domu, co jest psychicznie i fizycznie bardzo wyczerpujące. Porażką był zły początek mistrzostw. Gdyby nie on, to reprezentacja mogłaby cieszyć się medalem - odpowiedziała.