Polak-Węgier dwa bratanki... - relacja z meczu Asseco Resovia Rzeszów - Kaposvari Roplabda SE

We wczesny środowy wieczór odbyło się spotkanie brązowych medalistów ubiegłorocznych rozgrywek Plusligi Asseco Resovii Rzeszów z drużyną Kaposvari Roplabda SE. Spotkanie odbyło się w ramach 1/16 Pucharu CEV. Nie było niespodzianki, rzeszowianie szybko zaaplikowali Węgrom trzy sety ku uciesze wszystkich kibiców zgromadzonych na hali Podpromie.

Patryk Jucha
Patryk Jucha

Pierwszy set dobitnie pokazał, że rywale odstawali od polskiej drużyny umiejętnościami indywidualnymi, ale także ewidentnie zżerała ich trema. Rozpoczął spotkanie w polu zagrywki Ryan Millar i od razu był to serwis punktowy. Tym samym zaczęło się powolne niszczenie wszystkich atutów drużyny z Węgier. Rzeszowianie zdobyli cztery punkty z rzędu. Goście próbowali jak tylko mogli, ale do przerwy technicznej żadne zabiegi nie przynosiły skutku. Do pierwszej przerwy technicznej było już 8:2 dla drużyny gospodarzy. Po przerwie nie było wcale lepiej. Atak za atakiem z coraz większą nonszalancją i chęcią grania nie tylko pod dobry wynik, ale także i pod publikę błyszczeli rzeszowianie. Wszystko im wychodziło. Stan na tablicy wyników do drugiej przerwy technicznej brzmiał 16:4 i goście musieli w duchu już uznać owy set za przegrany, gdyż nie mieli żadnych pomysłów jak zatrzymać rozpędzoną rzeszowską lokomotywę. I faktycznie tak się stało. Set zakończył się dla nich siatkarskim nokautem 25:13. Warto dodać, że fantastyczny set zaliczyli w szczególności ganiony za swoją postawę w ostatnich meczach Gyorgy Grozer (86% w ataku), Aleh Akhrem zanotował 75% skutecznie zbitych piłek, a Matej Cernić aż 100%.

Drugi set z początku do złudzenia przypominał pierwszy. W pamięci kibiców na pewno na długo pozostanie kiwka Grozera w momencie kiedy stał on... Tyłem do siatki. Coraz większa pewność siebie przemawiała przez rzeszowski zespół. Znów 8:2 do pierwszej przerwy technicznej. Później jednak nastąpiło jakby przebudzenie się z letargu i otarcie z tremy dla zawodników z Węgier. Udanie atakowali Alpar Szabo, Balazs Bagics czy Ferenc Nemeth. Jednak pomimo lepszej gry na nic zdawały się ich kolejne ataki. Do drugiej przerwy technicznej było 16:9. Następnie nastąpił moment gorszej gry Grozera i Cernica co na moment przywróciło wiarę w umiejętności Węgrów. Przy stanie 18:15 dla gospodarzy zdenerwowany Ljubo Travica poprosił o czas. Wpłynął on korzystnie na jego zawodników, którzy pewnie wygrali końcówkę seta w stosunku 25:19.

W trzeciej partii rzeszowianie niestety nie przypominali w żadnym elemencie gry drużyny, która zwycięsko wyszła z dwóch poprzednich rozdań. Mnóstwo błędów indywidualnych,brak zrozumienia w rozegraniu z Ivanem Iliciem zawodników na poszczególnych pozycjach sprawił, że walka punkt za punkt toczyła się aż do stanu 14:13 dla gospodarzy. Później jednak nastąpiło przebudzenie Grozera, który w fantastyczny sposób zdobył 4 punkty z rzędu co pozwoliło wrzucić Asseco Resovii przysłowiowy "piąty bieg". Wynik znów znalazł się pod kontrolą co pozwoliło ostatecznie zwyciężyć rzeszowianom trzecią partię w stosunku dokładnie takim samym jak poprzednią - 25:19.

Warto zauważyć, że Asseco Resovia zagrała dobre spotkanie bombardując wręcz Węgrów zagrywką. Znów dał się we znaki brak zgrania, a także lekceważenie przeciwnika w momencie kiedy prowadzi się 2:0. Teraz wszystko w głowie Ljubo Travicy by poukładać zespół na najbliższe spotkanie z drużyną Delecty Bydgoszcz. Kaposvari Roplabda SE to młody zespół, nabierający dopiero doświadczenia i na pewno nie była to przeciwnik, który mógł prezentować poziom chociażby zbliżony do brązowych medalistów Plusligi poprzedniego sezonu.

Asseco Resovia Rzeszów - Kaposvar Roeplabda 3:0 (25:13, 25:19, 25:19)

Asseco Resovia Rzeszów:
Baranowicz, Perłowski, Millar, Akhrem, Cernić, Grozer, Ignaczak (l) oraz Ilić, Grzyb, Buszek, Józefacki

Kaposvari Roplabda SE: Alpar, Hoboth, Csoma, Nemeth, Bagics, Kaszap, Daek (l) oraz Laszczik, Gergye

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×