Drużyny z Bełchatowa i Wielunia nie dzieli wielka odległość, jeśli chodzi o geograficzne położenie. Jednak w tabeli dzielą ich już lata świetlne. Lider i aktualny mistrz Polski podejmował przedostatnią drużynę w tabeli. Jedyną szansą na korzystny rezultat przyjezdnych był fakt, że w środku tygodnia bełchatowianie musieli rozgrywać mecz w Lidze Mistrzów.
Nieco zmęczenia widać było w początkowych poczynaniach gospodarzy. Skra, dość niespodziewania, nie przejęła inicjatywy na początku spotkania. Pierwsze akcje należały do Pamapolu. Śmiało w ataku poczynał sobie Sierhij Kapelus, a Michał Winiarski nie radził sobie z przyjmowaniem wszystkich piłek. Rozprężenie w obozie bełchatowian dało przyjezdnym nawet trzy oczka przewagi. Szczęście grupki kibiców z Wielunia nie trwała długo, bo Bartosz Kurek zaczął kończyć piłki. Po jego ataku Skra wyszła na pierwsze prowadzenie w meczu i wydawało się, że wszystko potoczy się zgodnie z planem najlepszej polskiej ekipy.
W dalszej części seta żółto-czarni mieli już cztery oczka przewagi, kiedy Winiarski skończył swój atak. Ambitni wielunianie się nie poddali. Jeszcze przed drugą przerwą techniczną odrobili straty do bardziej utytułowanych sąsiadów. Kolejne ataki kończył Kapelus i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Widząc taki obrót wydarzeń, sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Marcin Możdżonek. Reprezentacyjny środkowy kończył wszystkie swoje ataki i seryjnie blokował swoich rywali. Przewaga uspokoiła boiskowe poczynania, a PGE wygrało 25:22.
Drugi set rozpoczął się już po myśli gospodarzy, którzy wyszli na prowadzenie i nie oddawali go. Skra grała prostą, ale skuteczną siatkówkę. Wystarczyła ona na niżej notowanych rywali, którym nie można odmówić waleczności. Przez cały okres gry trzymali się blisko rywali, ale ciągle brakowało 2-3 punktów, aby dogonić bełchatowian. Dobry poziom prezentował Kurek, a spokój w przyjęciu gwarantował Paweł Zatorski. Gospodarze mieli seta podanego na tacy przy wysokim prowadzeniu, ale chwila dekoncentracji pozwoliła gościom na niewielką poprawę wyniku. Odsłonę skutecznym atakiem zakończył Mariusz Wlazły.
Trzecią i jak się wydawało ostatnią partię rozpoczął stały obrazek udanego ataku jednego z siatkarzy w żółtej koszulce. Różnica między ekipami w tym secie była już duża. Wszystko rozstrzygnęło się przy zagrywce Wlazłego, który przez długi okres męczył wielunian. W szeregach Pamapolu zaczęło brakować wiary w jakikolwiek sukces. Poprawna gra we wszystkich elementach spowodowała, że na tablicy świetlnej pojawił się wynik 16:9. Po regulaminowej minucie odpoczynku przewaga jeszcze rosła. Chociaż w tym secie mistrzowie Polski pokazali jaka jest różnica między mierzącymi się ze sobą drużynami.
Zgodnie z oczekiwaniami Skra zgarnęła komplet punktów. Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Michał Winiarski. Trzy oczka pozwoliły na zachowanie fotelu lidera na kolejny tydzień. Z kolei Pamapol przyzwyczaja się do bytowania na dole tabeli, z którego opuszczeniem Dariusz Marszałek i jego drużyna będą mięć niesamowite problemy.
3:0
(25:22, 25:22, 25:14)
Skra: Novotny, Pliński, Kurek, Winiarski, Falasca, Możdżonek, Zatorski (libero) oraz Wlazły, Antiga, Woicki
Pamapol: Antonowicz, Stelmach, Kapelus, Zajder, Babkow, Buniak, Marszałek (libero) oraz Błoński, Lubiejewski, Blanco Costa
MVP: Michał Winiarski
Sędziowie: Herbik (pierwszy) oraz Janik (drugi)