Przed sobotnim spotkaniem wszystko wskazywało na to, że faworyt tego meczu może być tylko i wyłącznie jeden. Za ekipą gospodarzy przemawiała historia spotkań, bowiem w trzech ostatnich pojedynkach obu ekip w Bielsku-Białej za każdym razem pełną pulę brali siatkarze BBTS-u. Innym aspektem, który wysuwał bielszczan na lepszą pozycję, był atut własnego parkietu, na którym podopieczni Przemysława Michalczyka spisują się w obecnym sezonie bez zarzutu. Wszystko jednak zweryfikowała dyspozycja dnia.
Pierwszy set zaczął się od wyrównanej walki, jednak z czasem zarysowywała się przewaga gospodarzy. Po skutecznym ataku Martina Vlka BBTS prowadził już 15:12. Jak się okazało tej przewagi bielszczanie nie oddali do końca pierwszego seta, którego skutecznym blokiem zakończył duet złożony z Sebastiana Wardy oraz Jarosława Lecha.
Kolejna odsłona spotkania była jeszcze bardziej wyrównana. Trener gości Dariusz Ratajczak postanowił zdjąć z boiska słabiej dysponowanego Macieja Zająca i wprowadzić na plac gry Łukasza Karpiewskiego. Jak się później okazało był to strzał w dziesiątkę. To właśnie rezerwowy tego dnia Łukasz Karpiewski poniósł swoją drużynę do wygranej w drugim secie.
W trzeciej partii do stanu 14:15 znów było wyrównanie. Później jednak wiatr w żagle otrzymała drużyna z Nysy, która bezlitośnie wykorzystywała wszystkie "prezenty" od siatkarzy BBTS-u. Co prawda po asie serwisowym Martina Vlka bielszczanie zbliżyli się do siatkarzy AZS-u na jeden punkt, to ostatecznie skuteczny atak Dawida Bułkowskiego zapewnił gospodarzom wygraną w kolejnym secie.
Sebastian Warda walczy na siatce z Jarosławem Pizuńskim
Bielszczanie musieli się wziąć w garść, bowiem utrata jednego punktu z zespołem Nysy była dla niektórych sensacją. Tak też się stało. Tym razem na parkiecie niepodzielnie rządzili siatkarze BBTS-u. Bardzo dobre zawody rozgrywał były zawodnik zespołu z Nysy Martin Vlk, który swoją zagrywką nękał siatkarzy AZS-u. Ostatecznie po ataku Jarosława Lecha gospodarze doprowadzili do tie-breaka.
Decydująca część meczu rozpoczęła się wyśmienicie dla bielszczan, którzy kolejno prowadzili 4:1, 8:4. Nysanie jednak nie powiedzieli ostatniego słowa i w pewnym momencie odrobili aż pięć punktów z rzędu. Ta seria doprowadziła do tego, że to zespół gości był bardziej zdeterminowany by wygrać te zawody. Tie-break zakończył się niecelną zagrywką Martina Vlka i dwa punkty powędrowały do Nysy.
BBTS Bielsko-Biała - AZS Nysa 2:3 (25:20, 26:28, 22:25, 25:20, 12:15)
BBTS Bielsko-Biała: Maciej Kusaj, John Dekker, Martin Vlk, Sławomir Szczygieł, Sebastian Warda, Jarosław Lech, Radosław Szymczak (libero) oraz Mateusz Leszczawski, Kamil Gutkowski, Tomasz Kalembka.
AZS Nysa: Maciej Fijałek, Jarosław Stancelewski, Wojciech Szczurowski, Jarosław Pizuński, Maciej Zając, Dawid Bułkowski, Kamil Ratajczak (libero) oraz Maciej Krzywiecki, Bartosz Kisielewicz, Łukasz Karpiewski, Rafał Jarząbski.
Widzów: 150.