- W Odincowie pracuje wielu ludzi i niektórych z nich nawet nie znam. Zupełnie nie spodziewałem się, że tak to będzie wyglądało. Jeżeli chodzi o inne zespoły grające w Superlidze, to ich potencjał jest naprawdę duży i nie mam tu na myśli tylko budżet, ale również poziom sportowy zawodników - opowiada o swoim nowym miejscu pracy włoski szkoleniowiec.
Jest też przy okazji zawiedziony małą popularnością siatkówki, gdyż praca w Polsce przyzwyczaiła go do kilkutysięcznych rzeszy fanów przy okazji każdego spotkania w Pluslidze.- Jednak rzeczą, która najbardziej mnie zaskoczyła, jest brak tłumów na meczach. Tu nie ma tej pasji związanej z siatkówką, kibice nie są tak entuzjastyczni jak w Polsce. Tę różnicę bardzo się odczuwa.
W dalszej części wywiadu Roberto Santilli wyznał, że miał poważne kłopoty podczas początkowych faz pracy z rosyjskim zespołem. Głównym problemem jest brak znajomości języka angielskiego wśród siatkarzy rosyjskich. Z kolei dla włoskiego trenera język ojczysty większości zawodników z Odincowa jest czystą abstrakcją. Pojawiły się również problemy innej natury. - Początki były trudne, ponieważ zacząłem pracować z pewną grupą zawodników, a później do niej dołączyli gracze, którzy występowali na mistrzostwach świata. Było to zaraz przed rozpoczęciem się ligi. Mieliśmy problemy, ponieważ Abramow był kontuzjowany, czterech zawodników - Werbow, Makarow, Samica i Schoeps wróciło z mundialu w nie najlepszym stanie, a ja musiałem poskładać tę drużynę w całość. Wielu z tych zawodników nigdy razem nie grało.
Obecna drużyna włoskiego trenera przegrała dwa pierwsze mecze ligowe, jednak zaraz po tym nadeszła seria czterech zwycięstw z rzędu.- Można więc powiedzieć, że tak naprawdę teraz zaczynamy pracować jako zespół. Wszystko zmierza w dobrym kierunku - zakończył były szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.