Jeden punkt w zupełności by nas zadowolił - komentarze po spotkaniu Indykpol AZS UWM Olsztyn - Fart Kielce

Spotkanie Indykpolu AZS UWM Olsztyn z Fartem Kielce potoczyło się wbrew oczekiwaniom, przede wszystkim obu zespołów. Akademicy bowiem bardzo chcieli wygrać, a kapitan i trener gości ze świętokrzyskiego na pomeczowej konferencji zgodnie przyznali, że jeden punkt w zupełności by im wystarczył.

Maciej Dobrowolski (kapitan Farta Kielce): Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa. Chcieliśmy tutaj zdobyć choć jedno oczko, aby zachować bezpieczną przewagę, jaką mamy nad dziewiątym i dziesiątym zespołem. Ale chyba nawet sami nie liczyliśmy, że zakończymy to spotkanie w trzech setach. Punkty punktami - oczywiście ogromnie nas cieszą, ale najbardziej zadowoleni jesteśmy z tego, że po bardzo dobrej pierwszej partii, mimo tego, że druga i trzecia nam się nie układały, potrafiliśmy je wyprowadzić na swoją korzyść i wygrać je. Jestem zadowolony przede wszystkim z naszej postawy. Pomimo że cały czas jesteśmy w grze o szóstkę, choć są to iluzoryczne szanse, punkty właściwie nie mają wielkiego znaczenia. Skupiamy się raczej nad tym, by znaleźć nasz system gry i różne jej warianty na ten najważniejszy moment sezonu, który jeszcze jest przed nami.

Paweł Siezieniewski (kapitan Indykpolu AZS UWM Olsztyn): Cóż... Myślałem, że po tym spotkaniu będziemy w zupełnie innych nastrojach. Bardzo liczyliśmy na to, że wygramy z drużyną z Kielc. Niestety, stało się inaczej. Myślę, że wynik nie do końca odzwierciedla to, co działo się na boisku, ponieważ po łatwo wygranym przez drużynę z Kielc secie, w dwóch kolejnych my graliśmy nieźle i wydaje mi się, że mieliśmy sporo szans, aby padły one naszym łupem. Stało się inaczej, gra potoczyła się pod dyktando gości i to oni wyjeżdżają z trzema punktami. Sytuacja jest na pewno nieciekawa i nie będę oceniał tego meczu na gorąco, bo nie wiem, co mam powiedzieć i nie jestem w stanie dokonać szybkiej analizy. Zobaczymy, co będzie dalej. Spotykamy się w niedzielę na porannym treningu i myślę, że czeka nas rozmowa z trenerem. Przed nami jest jeszcze mecz pucharowy i bardzo ważny mecz w Wieluniu - i to już naprawdę chyba o wszystko. A na pewno o to, żeby zacząć zdobywać jakiekolwiek punkty w najbliższych spotkaniach. Jest mi bardzo przykro, bo wydaje mi się, że byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu i liczyliśmy zdecydowanie na więcej.

Dariusz Daszkiewicz (trener Farta Kielce): Bardzo się cieszymy z pierwszego zwycięstwa na wyjeździe. Do tej pory nasz zespół miał dwa oblicza. Pierwsze w domu, gdzie graliśmy naprawdę dobrze, odnieśliśmy cztery zwycięstwa. I to drugie na wyjazdach. Do tej pory zdobyliśmy tylko jeden punkt w Kędzierzynie-Koźlu. Tak na dobrą sprawę, oprócz tego meczu z ZAKSĄ, zagraliśmy dobrze może jeszcze dwa-trzy sety z Resovią Rzeszów. Pozostałe mecze nam się nie układały i to zwycięstwo naprawdę było nam bardzo potrzebne. Chcieliśmy w Olsztynie powalczyć o punkty i myślę, że jeden by nas na pewno zadowolił. Oczywiście mówiliśmy sobie, że powinniśmy również powalczyć o wygraną. Że jest szansa na wywalczenie pierwszego dla zespołu zwycięstwa na wyjeździe. Wielkie słowa uznania należą się szczególnie za drugi i trzeci set. W pierwszym graliśmy dobrze, praktycznie od samego początku mieliśmy przewagę. Natomiast druga partia zaczęła się od prowadzenia 7:2 zespołu z Olsztyna. Potem jednak mieliśmy dobrą serię gry blokiem, którą doprowadziliśmy do remisu. W emocjonującej końcówce udało nam się wygrać tego seta 31:29. Również ten trzeci był bardzo ciężki. Cały czas minimalną przewagę mieli olsztynianie, ale końcówka ponownie należała do nas. Na pewno spotkanie mogło się podobać, bo był to mecz walki. Widać było, że zespół z Olsztyna bardzo chciał go wygrać i naprawdę dużo wysiłku nas kosztowało, aby odnieść tutaj zwycięstwo.

Gheorge Cretu (trener Indykpolu AZS UWM Olsztyn): Myślę, że straciliśmy dziś instynkt mordercy w najważniejszych momentach, zwłaszcza po tym, kiedy udawało nam się prowadzić w dwóch setach. Pierwsza partia była natomiast bez historii, zaczęliśmy ją źle. Staraliśmy się powrócić do gry i w końcu udało nam się przebudzić. Ale nie powinniśmy byli pozwolić rywalom na to, by to oni zamknęli drugą partię na swoją korzyść, bo był to bardzo ważny moment. W ten sposób zrobiliśmy prezent kielczanom - tak, jak częstochowianom w pierwszym secie pojedynku z nimi. Błędami doprowadziliśmy do takiej sytuacji nie raz, a dwukrotnie. A przecież w tej drugiej partii byliśmy w stanie powalczyć i wyjść na prowadzenie. Jednak nasi przeciwnicy wykorzystywali wszystkie nasze pomyłki. To, co mnie smuci, to fakt, że nie wykorzystaliśmy dobrego przyjęcia i wielu możliwości zdobywania punktów. Ten moment jest dla nas na pewno bardzo trudny, ale jestem pewien, że mój zespół będzie próbował znaleźć środki, by wrócić na boisko w meczu przeciwko wielunianom z zupełnie innym obliczem.

Źródło artykułu: