Mariusz Wlazły (kapitan PGE Skry Bełchatów): Cieszymy się ze zwycięstwa. Jest ono dla nas bardzo cenne, ponieważ w tym poświątecznym okresie był to już nasz trzeci mecz. Po tej przerwie jest bardzo dużo grania, musimy pamiętać, że czeka nas jeszcze bardzo długi wyjazd. Tym bardziej cenna jest dla nas ta wygrana. Gratulacje dla zespołu przeciwnego, gdyż w tych dwóch pierwszych setach grali świetnie, a my popełnialiśmy błędy. W kolejnych partiach nie mieliśmy nic do stracenia, postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Na nasze szczęście wszystko zaczęło nam wychodzić. Bardzo jesteśmy zadowoleni, że to my cieszymy się ze zdobycia dwóch oczek.
Michał Ruciak (kapitan ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): Gratuluję zespołowi z Bełchatowa. Przez dwie pierwsze partie to my graliśmy lepiej, szczególnie w zagrywce i przyjęciu, co owocowało w bloku i obronie. Mieliśmy więcej kontrataków, a że potrafiliśmy je zamienić na punkty, to zadecydowało to o naszym zwycięstwie. Im dalej tym nasz serwis był nie dość, że coraz słabszy to jeszcze popełnialiśmy coraz więcej błędów. Nie mieliśmy z czego zdobywać punktów, bo albo psuliśmy zagrywkę, albo posyłaliśmy piłkę bardzo lekko. Przez co nasi rywale mogli atakować na pojedynczym bloku.
Jacek Nawrocki (szkoleniowiec PGE Skry Bełchatów): Był to dla nas bardzo trudny mecz, ale nie jesteśmy tym zaskoczeni, ponieważ spotkania z ZAKSĄ zawsze są ciężkie. Myślę, że te dwa zdobyte dzisiaj punkty są dobrym wynikiem. Nie ma co ukrywać, nie bez znaczenia dla losów pojedynku była kontuzja Pawła Zagumnego. Nie chodzi mi o to, że Grzegorz Pilarz nie umiał udźwignąć wagi meczu, jednak w zespole z Kędzierzyna-Koźla zabrakło lidera mentalnego. Nasza drużyna zaczęła kapitalnie. Ta kilkupuntkowa przewaga trochę nas zdekoncentrowała. Później było nerwowo, na szczęście pod koniec drugiego seta zaczęliśmy odzyskiwać spokój, który pozwolił nam na w miarę poprawną grę.
Krzysztof Stelmach (szkoleniowiec ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): Gratuluję przeciwnikowi. Powiedziałem w szatni, że byliśmy już w ogródku, jednak przydarzyła się kontuzja Pawła Zagumnego, która uniemożliwiła nam kontynuację marszu. Zgodzę się z moim poprzednikiem, mój zespół mentalnie się załamał. Poszliśmy w dół, i co za tym idzie zaczęły się błędy i niepewność. Sądzę, że to zaważyło na wyniku. To nie jest koniec, dopiero jesteśmy na etapie pierwszej rundy rozgrywek. Niestety spotykają nas urazy, ale to jest sport i takie rzeczy są w niego wkalkulowane. Idziemy do przodu. Miejmy nadzieje, że kontuzja Pawła nie jest poważna i w najbliższym czasie będzie mógł powrócić do gry.