- Już tyle lat gram w siatkówkę, dlatego stawy mają prawo być wyeksploatowane. W tym wypadku chodzi o łąkotkę, która chyba nie wytrzymała obciążeń treningowych - przyznała na łamach Kuriera Porannego Joanna Szeszko.
Zawodniczka bardzo dobrze prezentowała się w bieżących rozgrywkach i była silnym punktem zespołu. Forma 36-letniej przyjmującej była nawet zaskoczeniem dla trenera białostoczanek Wiesława Czai. - Asia skakała, jakby miała osiemnaście lat. Jej ewentualny brak byłby dla nas sporym osłabieniem - nie ukrywa szkoleniowiec AZS.
Feralna kontuzja wydarzyła się podczas meczu sparingowego z drugoligową Legionovią w Legionowie. - Skręciłam lekko tułów i poczułam kłucie w prawym kolanie. Myślałam, że to przejdzie, bo nigdy nie miałam z nim problemu. Co innego lewe, które było operowane już dwukrotnie - wyjaśnia Szeszko.
Nie wiadomo jak długo potrwa przerwa w grze. Zazwyczaj przy tego typu urazach potrzebna jest operacja. Przerwa po zabiegu trwa około dwa miesiące, pod warunkiem, że leczenie przebiega zgodnie z planem. - Mam nadzieję, że w moim przypadku chodzi tylko o łąkotkę. Co prawda, na razie nie ma szczegółowej diagnozy, ale obawiam się, że może jeszcze coś być uszkodzone w kolanie. Wówczas rychły powrót do treningów się oddali, chociaż nie ukrywam, że chciałabym pomóc koleżankom jak najszybciej - dodaje Szeszko.
Jeśli potwierdzą się informacje o długiej przerwie Joanny Szeszko, to sytuacja kadrowa klubu z Białegostoku nie będzie dobra. Skomplikowane kontuzje kolana leczą Małgorzata Cieśla i Edyta Rzenno. Nie w pełni sił jest ponadto Rumunka Anca Martin, która opuściła początek sezonu z powodu urazu kręgosłupa.