Konrad Pakosz: Wszyscy staramy się pomóc zespołowi

Siatkarze Tytanu AZS Częstochowa przeżywają w ostatnich dniach ciężkie chwile. Okrzyknięci mianem rewelacji rozgrywek PlusLigi podopieczni Marka Kardosa przegrali ostatnio cztery spotkania z rzędu, a czarę goryczy przelały ostatnie dwa z Asseco Resovią Rzeszów i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, które obnażyły wszelkie słabości Akademików. - Wszyscy staramy się pomóc zespołowi - podkreśla prezes klubu, Konrad Pakosz.

W tym artykule dowiesz się o:

Częstochowianie w Nowym Roku zupełnie nie przypominają zespołu, który jeszcze kilkanaście dni temu imponował swoją dyspozycją i sensacyjnie zajmował fotel lidera PlusLigi. W przeciągu kilku dni gra częstochowskiej ekipy rozsypała się, jak przysłowiowy domek z kart. Pierwszym symptomem słabszej dyspozycji było już spotkanie z Jastrzębskim Węglem, które podopieczni Marka Kardosa przegrali po tie-breaku. Apogeum nastąpiło jednak w minioną sobotę, gdy częstochowianie zostali wręcz rozbici w Rzeszowie, a gwoździem do trumny okazało się wtorkowe spotkanie z ekipą z Kędzierzyna. - Nad tym, co się stało w ostatnich dniach wszyscy w klubie mocno się zastanawiamy. W zespole nie ma żadnych podziałów, aczkolwiek atmosfera po porażkach nigdy nie jest tak dobra, jak po wygranych. Wierzę głęboko, że wszyscy już niedługo będziemy mogli cieszyć się z dobrej gry i zwycięstw naszego zespołu - mówi prezes klubu, Konrad Pakosz.

Pomimo fatalnej passy działacze klubu zachowują spokój i nie zamierzają podejmować stanowczych kroków. - W Częstochowie od kilku sezonów wnioski są wyciągane na zakończenie sezonu. Na chwilę obecną wszyscy starają się pomóc zespołowi powrócić do formy, jaką prezentował przed Świętami Bożego Narodzenia - dodaje.

Cztery porażki z rzędu sprawiły, że Akademicy stracili szansę na zajęcie dwóch czołowych lokat na zakończenie pierwszej części tegorocznego sezonu. Po wtorkowej porażce częstochowianie czują na swoich plecach również oddech kędzierzyńskiej ZAKSY, która powoli odradza się po dłuższym kryzysie. Przed zespołem spod Jasnej Góry jeszcze ostatni akord pierwszej fazy rozgrywek i starcie w Kielcach z niewygodnym beniaminkiem. - Dopiero po tym spotkaniu będzie można mówić, z którego miejsca będziemy przystępować do drugiej części rozgrywek. W kolejnej rundzie czeka nas jeszcze dziesięć meczy, a później play-offy. O podsumowanie sezonu pokusimy się w maju - podkreśla Pakosz.

Okazja na przełamanie i odwrócenie złej karty nadarza się błyskawicznie. Już w czwartek ćwierćfinałowym meczem z Delectą Bydgoszcz częstochowianie rozpoczną udział w finałowym turnieju o Puchar Polski, który dla zwycięzcy może okazać się przepustką do gry w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. - Miesiąc temu byliśmy jednym z faworytów tego turnieju. Po ostatnich meczach nikt nie postawi na nas złamanego centa. Puchar Polski ma to do siebie, że o wygranej decydują niuanse. Myślę, że naszym celem jest zagranie w czwartek dobrego meczu. Zadanie czeka nas na pewno trudne, gdyż Delecta oprócz wywalczonych punktów pokazała ostatnio kawał dobrej siatkówki i charakter - kończy Konrad Pakosz.

Źródło artykułu: