PP: Turniej finałowy bez gospodarzy - relacja ze spotkania AZS Politechnika Warszawska - Asseco Resovia Rzeszów

W drugim ćwierćfinale Pucharu Polski siatkarzy w Legionowie, którego głównymi aktorami byli zawodnicy AZS Politechniki Warszawskiej i Asseco Resovii Rzeszów, byliśmy świadkami czterosetowego, niezwykle zaciętego i obfitującego w zwroty akcji widowiska. Ostatecznie po ponad dwugodzinnej walce do rozgrywanego w najbliższy weekend w Warszawie turnieju finałowego awansowali siatkarze Resovii.

Joanna Seliga
Joanna Seliga

W tegorocznym sezonie ekipy z Warszawy i Rzeszowa spotkały się trzykrotnie. W ramach Memoriału Zdzisława Ambroziaka Inżynierowie odnieśli pierwsze zwycięstwo nad podopiecznymi Ljubomira Travicy. Po drugie natomiast sięgnęli w drugiej kolejce PlusLigi. Później już jednak - w ligowym rewanżu - górą byli rzeszowianie. Ćwierćfinał Pucharu Polski miał być jednak integralnym, oderwanym od pozostałych konfrontacji pojedynkiem...

Początek spotkania należał do zawodników z Warszawy, których w każdej kolejnej akcji do agresywnej i nieustępliwej gry motywowali licznie zgromadzeni w Legionowie kibice. Do uzyskania przez nich dwupunktowej przewagi przyczyniła się głównie potężna zagrywka Zbigniewa Bartmana. To właśnie dzięki niej na pierwszej przerwie technicznej 8:6 prowadzili podopieczni Radosława Panasa. Przez dłuższy czas na parkiecie trwało swoiste badanie sił. Inicjatywę mieli warszawiacy, lecz gracze Asseco ani myśleli odpuszczać. Szczególnie zadziorny był w swoich atakach Aleh Akhrem, którego doping stanowiły w pewnym sensie... narodziny dziecka! Kilka godzin przed meczem został on bowiem ojcem.

W połowie partii tempo gry zdecydowanie podkręcili siatkarze z Podkarpacia. Mocarny serwis Georga Grozera dał im prowadzenie 16:11. Koncert Niemca wydawał się nie mieć końca, co szczególnie odczuł na swoich rękach warszawski libero - Damian Wojtaszek. Grozer punktował nawet po przerwie technicznej, kontynuując swoje show (19:11). Jego seria wybiła z rytmu bezradnych w tym fragmencie spotkania Inżynierów, a w konsekwencji zaważyła na rezultacie premierowej odsłony. W końcówce co prawda rzeszowiacy mieli drobne problemy z przyjęciem - na rozluźnienie w tym elemencie pozwolił sobie Matej Černić - lecz przy piłce setowej sprawy w swoje ręce wziął niezastąpiony Krzysztof Ignaczak, co pozwoliło im udanie zakończyć tę partię.

W drugim secie ekipy z Warszawy i Rzeszowa szły przez dłuższy czas niemal "łeb w łeb". Ciosy wymieniali między sobą Bartman i Akhrem. Dopiero kąśliwa zagrywka Łukasza Perłowskiego spowodowała, że w szeregi pośrednich gospodarzy tego starcia wkradły się błędy. Omyłek w przyjęciu nie uniknął Wojtaszek, zaś popularny "Zibi" nie ustrzegł się ataków w aut (9:12). W połowie partii byliśmy świadkami serii nieudanych zagrań po obu stronach siatki, co znacząco obniżyło poziom starcia.

Więcej błędów przydarzyło się ostatecznie rzeszowianom, którzy szybko stracili swoją przewagę, dając Inżynierom nadzieję na wyrównanie stanu meczu. Wiatru w żagle nabrali z kolei gracze dowodzeni przez Radosława Panasa. Tuż przed granicą dwudziestego punktu wypracowali oni sobie dwa oczka dystansu. W najmniej spodziewanym momencie Damian Wojtaszek nie poskromił jednak swoich nerwów, otrzymując przez to żółtą kartkę! Tym sposobem walka w tej odsłonie rozpoczęła się na nowo...

Końcówka drugiej partii okazała się niesamowicie emocjonująca! Żaden z zawodników nie zwalniał ręki, kibice dopingowali swoich ulubieńców do utraty tchu. Decydująca okazała się akcja Marcina Nowaka, który zablokował Aleha Akhrema, dając swojej ekipie piłkę setową. Już przy pierwszej okazji Politechnika wykorzystała szansę na wyrównanie rezultatu pojedynku, udanie obijając blok rzeszowian po fantastycznej obronie w polu w wykonaniu Zbigniewa Bartmana.

Akcje inaugurujące kolejną odsłonę przypominały te z poprzedniej partii. Na pierwszej przerwie technicznej o wzmocnienie serwisu apelował trener Travica. - Ryzykujmy! - krzyczał do swoich podopiecznych. Wypełnienie tego zadania przez przyjezdnych zaowocowało w pierwszym odruchu spotęgowaniem problemów Inżynierów w przyjęciu. Mocno przyczynił się do tego Akhrem, który upolował swoim serwisem stołecznego libero, dając swojej drużynie prowadzenie 12:9.

Na kontratak graczy Politechniki nie trzeba było długo czekać. Sportową złość przekuli oni bowiem w udane ataki, za sprawą których wrócili do gry o końcową wiktorię. We znaki rzeszowskim zawodnikom dał się przede wszystkim Michał Kubiak. Wyjątkowo nie spodobało się to Grzegorzowi Kosokowi, który przy stanie 21:20 dla warszawiaków zablokował jako atak ze skrzydła. Poniosło to za sobą kolejne błędy siatkarzy ze stolicy i falę udanych zagrań przyjezdnych. Presję decydujących piłek lepiej wytrzymali gracze Ljubo Travicy. Nieporozumienie Marcina Nowaka z Maikelem Salasem dało im dwudziesty piąty punkt i prowadzenie w meczu 2:1.

Porażka w trzecim secie nie podcięła jednak stołecznym siatkarzom skrzydeł. Inżynierowie starali się wzmocnić serwis i dać jeszcze trochę radości gorąco wierzącym w końcowy sukces kibicom. Ich przyjęcie pozostawiało jednak sporo do życzenia, szczególnie w wykonaniu Michała Kubiaka. Mimo to dotrzymywali kroku rywalom, raz po raz wychodząc na minimalne prowadzenie. Wyraźnie zdziwieni takim obrotem sprawy goście wypadli przed drugą przerwą techniczną z rytmu. Mylili się, wydawali się wręcz zdekoncentrowani, oddając przeciwnikom punkty za darmo. Tie-break zbliżał się więc nieuchronnie, lecz jego nadejście uniemożliwiła... rzeszowska ściana! Blokujący z Podkarpacie niespodziewanie włączyli się do gry, odbierając warszawiakom resztki nadziei na zwycięstwo w ćwierćfinale. Cichym bohaterem końcówki tego spotkania był Grzegorz Kosok. Ostatnią akcję udanym atakiem zakończył natomiast Georg Grozer.

AZS Politechnika Warszawska - Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (21:25, 25:22, 22:25, 23:25)

AZS: Nowak, Salas, Bartman, Prygiel, Kreek, Kubiak, Wojtaszek (libero) oraz Stacenko, Wierzbowski, Żaliński.

Resovia: Černić, Millar, Akhrem, Baranowicz, Grozer, Perłowski, Ignaczak (libero) oraz Kosok, Buszek, Mika.

Pary półfinałowe (sobota):
PGE Skra - Asseco Resovia (14.45)
Tytan AZS - Zaksa (17.30)

Finał (niedziela):
PGE Skra/Asseco Resovia - Tytan AZS/Zaksa (14.45)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×