Trener mistrzyń Polski wypalił po meczu. To był jego pomysł

Materiały prasowe / Tauron Liga / Na zdjęciu: Lotto Chemik Police
Materiały prasowe / Tauron Liga / Na zdjęciu: Lotto Chemik Police

Lotto Chemik Police coraz wyżej w ligowej tabeli Tauron Ligi. Duży awans zaliczył po ostatnim wygranym spotkaniu, w którym działy się niesamowite rzeczy. Wydarzenie przejdzie do historii kobiecej siatkówki.

Mistrz Polski Lotto Chemik Police stracił rzeszę dobrych zawodniczek. Nie stracił jednak czegoś bardzo ważnego. W rozmowie z WP SportoweFakty trener Dawid Michor wcale tego nie ukrywał. - Od początku nie mogę się nachwalić kibiców. To jest coś wyjątkowego. Ta całość jest niesamowita.

Wspomniał też o kolejnym pomyśle, jaki w życie przed tym arcyważnym meczem wdrożył prezes Radosław Anioł. - Szacunek dla klubu, dla prezesa, dla mediów. Pojawiły się klaskacze. Widać, że kibice chętnie z nich korzystali. Ta atmosfera nas niesie, pomaga - przyznał.

Półtora tysiąca kibiców było świadkami naprawdę niesamowitego widowiska. - Mecz trzeba podzielić na kilka wymiarów. Bardzo dobrze, że utrzymaliśmy koncentrację na początku. Mieliśmy cierpliwość. Złapaliśmy rywala w dobrym momencie seta. W drugim powtórzyliśmy to. Myślę, że z jeszcze lepszą grą - ocenił szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: Piękny gest piłkarzy Chelsea. Nie zapomnieli o najmłodszych

Gospodynie w ostatniej partii prowadziły już 8:0 i 10:1, by postawić na szali efektowną wygraną (22:24). - Trzeciego zaczęliśmy koncertowo. Przy takim koncercie wystarczy, że skrzypce zaczną nierówno grać i wszystko się sypie. Szacunek dla zespołu za końcówkę. Działo się tak dużo rzeczy, więc też te emocje były ogromne. Ważne 3 punkty. W dalszym ciągu nie patrzymy w tabelę. Robimy swoje - podkreślił Michor.

Różnicę było widać na zagrywce i rozegraniu. - Pracujemy nad tym. Zagrywka musi być naszą mocną stroną. Duży komfort dają nam nasze środkowe i skrzydłowe. To jest coś, co pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość i na kolejne spotkania - przyznał na koniec trener aktualnego mistrza Polski.

Komentarze (0)