Włoski szkoleniowiec jest uważany za jednego z najlepszych trenerów młodego pokolenia. 41-letni Alessandro Chiappini do pracy z polskimi siatkarkami był przymierzany już w 2007 roku, kiedy starał się o posadę selekcjonera reprezentacji kobiet. Pokonał go wtedy jego rodak, Marco Bonitta, a Chiappini zaczął prowadzić Turczynki. Włoch zdobył z nimi srebro i brąz Ligi Europejskiej, a w połowie 2010 roku otrzymał propozycję od władz sopockiego klubu.
- Czy mogłem odrzucić taką propozycję? Nad Bałtykiem powstał projekt budowy mocnego zespołu, a Polska to chyba najlepsze pod słońcem miejsce dla ludzi kochających siatkówkę – odpowiada Chiappini.
Problem łączenia pracy trenera sopockich siatkarek i selekcjonera Turcji rozwiązał się sam, gdyż federacja z Ankary zwolniła Włocha. Chiappini nie miał problemów z odnalezieniem się w Treflu, bo już wcześniej pracował z Dorotą Świeniewicz.
- Alessandro to pracuś. Nad statystykami może ślęczeć godzinami, a wszystkie treningi ma rozpisane z dużym wyprzedzeniem. Po zajęciach zostaje w hali i pracuje z młodszymi dziewczynami – mówi siatkarka o swoim szkoleniowcu.
Chociaż do końca rozgrywek PlusLigi Kobiet pozostało jeszcze parę miesięcy i nie wiadomo, jakiego koloru medal zdobędą siatkarki Atomu, to jednak sopocianki już są porównywane do graczy Skry Bełchatów. Włoch uważa, że jego podopieczne jeszcze nie grają w tym sezonie na maksimum swoich możliwości. Ale faza play-off rozpocznie się dopiero w kwietniu i Trefl może być wtedy jeszcze silniejszą drużyną.
Więcej czytaj w Przeglądzie Sportowym