Mateusz Minda: Wybór trenera siatkarzy z filmową nutą w tle

Ostatnia niedziela lutego to czas wręczania Oscarów. Filmowe święto w Hollywood to wydarzenie, które elektryzuje miliony. W przeciągu całej historii rozdania tych prestiżowych statuetek zdarzały się polskie akcenty, z których mogliśmy być naprawdę dumni. Ostatnie miesiące dostarczyły nam niepotrzebnych emocji i wrażeń z wyborem selekcjonera siatkarskiej kadry mężczyzn. Wszyscy, którzy pilnie śledzili losy telenoweli ciągnącej się niczym "Moda na sukces" mogą wreszcie odetchnąć z ulgą! W czwartek wyemitowano ostatni odcinek.

Idąc filmowym tropem, zanim dojdzie do oscarowej gali i uhonorowania najlepszych z najlepszych, trzeba przełknąć gorzką pigułkę i zaznać goryczy porażki. Złote Maliny to nagroda przyznawana najgorszym filmom wyprodukowanym w danym roku. Tak więc do dzieła, czas przyznać pierwszą Malinę.

Nie mam żadnych wątpliwości, jeśli chodzi o przyznanie Złotej Maliny w kategorii najgorszy film. Widziałem już wiele różnych i dziwnych sytuacji dotyczących wyborów trenera, ale poszukiwanie następcy Castellaniego było tragikomedią. Na początku może i było śmiesznie i intrygująco, ale gdy szybko poznaliśmy główny wątek, akcja ciągnęła się noga za nogą, choć tak naprawdę każdy oczekiwał na ostatnią sceną, ale zaplanowany finał akcji z pierwszoplanowym aktorem okazał się kompletną klapą. Nigdy więcej takiego filmu, w którym brakowało zgodności reżysera i aktora mającego odgrywać główną rolę.

W kategorii najgorszy reżyser nagrodę otrzymuję prezes PZPS Mirosław Przedpełski. Uzasadnienie jest banalnie proste: chaos, nieporządek i brak jakichkolwiek zasad dotyczących wyboru nowego selekcjonera. Mirosław Przedpełski niemal od ręki namaścił nowego trenera, a ogłoszenie decyzji trwało… stanowczo za długo. Nie udało się zapanować nad scenariuszem, a z każdą kolejną akcją było coraz gorzej. Reżyser dokonywał poprawek w harmonogramie, mając nadzieje, że główny aktor wystąpi w finałowej scenie. Nie przewidział tylko jednego, że życie potrafi pisać różne scenariusze i nie można wszystkiego wyreżyserować i ustalić, o czym główny sternik polskiej siatkówki zapomniał.

Wielkie emocje, nerwowe wyczekiwanie i czas rozpocząć wręczenie Oscarów dla najlepszych.

Jednogłośnie tytuł dla najlepszego aktora pierwszoplanowego otrzymuje Jacek Nawrocki, dla jednych tylko trener mistrzów Polski, PGE Skry Bełchatów. Perfekcyjna gra z włodarzami polskiej siatkówki i wodzenie za nos włodarzy PZPS nie mogło pozostać bez echa. Twarda gra aktorska, w której główny bohater zachował zimną krew i nie poddał się i walczył o swoje przekonania. Zagrał na nosie Przedpełskiemu, który marzył o trenerze Nawrockim, jako nowym szkoleniowcu siatkarskiej kadry Polski. Osobista porażka prezesa jest wielką wiktorią 45-letniego trenera Skry. Pierwszoplanowa postać w całej tej telenoweli jako jedyna wyszła z twarzą i przede wszystkim pewną posadą, bo nie rezygnuje się przecież z dobrze płatnej i pewnej funkcji w najlepszym zespole w naszym kraju.

Nagrodzony zostanie również Ferdinando de Giorgi za najlepszą rolę drugoplanową. Włoch już w grudniu wyraził chęć prowadzenia polskich siatkarzy. W samych superlatywach wyrażał się o poziomie polskiej siatkówki. De Giorgi liczył na sprawiedliwe wynagrodzenie, ale angaż Włocha w naszym kraju był dla PZPS-u za drogi. Trzykrotny mistrz świata cierpliwie czekał na swoją kolej. Gdy Nawrocki zrezygnował z funkcji, wydawało się niemal naturalne, że De Giorgi będzie odgrywał pierwszoplanową rolę. Niestety, włoski trener pozostał w cieniu swojego kolegi Andrei Anastasiego.

Do rozdania pozostała jeszcze tylko jedna statuetka. Wybór przyznania właśnie tej konkretnej osobie wywołał wiele kontrowersji. Nie ma potrzeby wstrzymywania oddechu. Wszystko jasne, kamień spadł mi z serca, że siatkarza mają wreszcie trenera. Ogłaszam, ile mam tchu w piersiach! Nagrodę Specjalną otrzymuje Andrea Anastasi, nowy szkoleniowiec siatkarskiej reprezentacji Polski. Anastasi nagrodzony został bardziej na zachętę do owocnej pracy. Włoch otrzymał kredyt zaufania i teraz trzeba poczekać, czy jego karta okaże się złotą w historii polskiej siatkówki, czy może szybko zaśniedzieje i będzie trzeba spłacać dług, który pozostawi nam nowy selekcjoner.

Rozdanie nagród poprowadził Mateusz Minda.

Źródło artykułu: