W pierwszej partii boju pomiędzy ZAKSĄ a PGE Skrą Bełchatów gospodarze dzielnie walczyli i byli o włos od zwycięstwa. Pomyłka zadecydowała o tym, że to jednak mistrzowie Polski cieszyli się z triumfu. - Po pierwszym secie zeszło z nas powietrze. Może gdyby ta premierowa odsłona zakończyła się inaczej, całe spotkanie miałoby inny przebieg - tłumaczył Grzegorz Pilarz.
Rozgrywający dostał szansę pokazania się na parkiecie, ponieważ para Paweł Zagumny - Jakub Jarosz nie spisywała się najlepiej. Niestety jednak dla kędzierzynian roszady w składzie nie przyniosły żadnych zmian. - Tak naprawdę gramy co trzy dni, nie mamy czasu na trening. Jeśli mamy przerwę w rozgrywkach, to poświęcamy ten czas na odpoczynek i lekki trening z piłką, do tego trzeba doliczyć przejazdy. Jednak nie można się tym usprawiedliwiać - wyjaśnił zawodnik.
Należy pamiętać, że wszystkie zespoły grają tak samo często, więc szanse są równe. Na usprawiedliwienie słabej gry ZAKSY można przypomnieć, że trzy dni wcześniej stoczyła ciężki bój z Vfb Friedrichshafen. Zdaniem Grzegorza Pilarza porażką nie powinno się bardzo przejmować, ponieważ ekipa z Bełchatowa w tym sezonie jest poza zasięgiem rywali. - Nie możemy jednak zapominać, że nie graliśmy dzisiaj ze słabym zespołem. Skra w lidze przegrała zaledwie jedno spotkanie i to na początku sezonu. Aby z nimi wygrać, musielibyśmy zagrać jeszcze lepiej niż w pojedynku z Vfb Friedrichshafen - tłumaczył rozgrywający.
Siatkarz, pytany o przyczyny słabej gry jego zespołu, miał problem ze wskazaniem elementów, które nie funkcjonowały tak jak powinny. - Nie wiem czym to jest spowodowane. Na pewno w drugim secie troszkę spadł procent przyjęcia, a na wysokiej piłce ze Skrą gra się bardzo ciężko. Bełchatowianie grają bardzo dobrze wyblokiem, a jeśli nie uda im się zatrzymać rywala, to piłka i tak zostaje po ich stronie. Niestety dla nas na kontrze również są niezwykle skuteczni - powiedział Grzegorz Pilarz.
Już w najbliżej kolejce przeciwnikiem ZAKSY będzie Asseco Resovia. - Czeka nas ciężki mecz w Rzeszowie. To spotkanie jest dla nas bardzo ważne. Musimy pamiętać, że AZS Częstochowa ma przed sobą pojedynki z Resovią i Skrą, więc liczymy na to, że tam potraci punkty. My musimy wygrać u siebie z Delectą Bydgoszcz i powalczyć o jakieś punkty w Rzeszowie. W tym momencie w rewanżowej kolejce wszystko będzie w naszych rękach. Jeżeli tak się nie stanie, to w rundzie rewanżowej będziemy walczyć o utrzymanie czwartej lokaty, bo AZS Warszawa dalej będzie dla nas groźny - dodał zawodnik.