Początek spotkania już zapowiadał spore emocje w hali Victoria przy ulicy Bratków. Wprawdzie to goście od pierwszych minut utrzymywali niewielką przewagę, jednak gospodarze zniwelowali ją do jednego punktu (15:16). Wówczas kluczowe dla losów seta były trzy stracone "oczka" z rzędu. Mimo usilnych starań, i odrobienia dystansu do dwóch punktów, to przyjezdni mogli cieszyć się z wygranej w partii. Zmarnowana zagrywka Krzysztofa Ferka dała zwycięstwo pilanom 25:22.
Podrażnieni bielszczanie nie zamierzali tak łatwo oddać pole rywalom. Na początku drugiej odsłony prowadzili już 5:0, wykorzystując błędy przeciwnika i swoją dobrą grę. Mimo późniejszych strat (9:9), team trenera Przemysława Michalczyka ponownie wyszedł na prowadzenie. Świetne zagrywki Słowaka Martina Vlka, celne ataki skrzydłowych i błędy własne pilan sprawiły, że BBTS prowadził 16:11, a wkrótce 23:16. Ostatecznie seta zakończył atak Jarosława Lecha i gospodarze triumfowali 25:17.
Bielszczanie poszli za ciosem w kolejnej odsłonie. Świetny serwis Macieja Kusaja, a do tego niezła gra na bloku (niemiłosiernie zatrzymywany na lewym skrzydle Mateusz Jasiński przez parę Lech - Sławomir Szczygieł) dały efekt w postaci rosnącej punktowej przewagi. Ta w pewnym momencie wynosiła już 12 "oczek" (16:4). Po kolejnym udanym bloku, tym razem na Pawle Kaczorowskim, BBTS prowadził już 21:8. Ostatecznie set zakończył się sromotną porażką Jokera 25:11.
Czwarta partia również rozpoczęła się bardzo dobrze dla bielszczan. Ci z każdą minutą i z każdą kolejną akcją nabierali wiatru w żagle. Bardzo dobrą zmianę dał Australijczyk John Dekker i podopieczni Michalczyka, właśnie po ataku Dekkera z drugiej linii, prowadzili 16:11. Wówczas nastąpiło coś, czego nie spodziewali się kibice miejscowych patrząc na dotychczasową grę swoich pupili. BBTS stanął, gdy na zagrywce pojawił się Patryk Strzeżek. Jego zagrywki były trudne do obrony dla bielszczan, choć trzeba przyznać, że przyjęcie gospodarzy po prostu zawiodło w tym fragmencie. Joker szybko doskoczył na 19:17, aby wyrównać stan seta (19:19). Rozkojarzeni siatkarze z Bielska zaczęli pudłować, szczególnie mylił się Lech. Joker wytrzymał presję i wrzawę na trybunach wygrywając 25:23.
O tym, czy zwycięży szósty, czy czwarty zespół tabeli I ligi miał zdecydować tie-break. Początkowy remis za sprawą skutecznych i efektownych ataków Vlka przerodził się w rosnącą przewagę gospodarzy (6:3). Jednak raz jeszcze w tym spotkaniu chwilowa dekoncentracja ni stąd ni zowąd BBTS-u sprawiła, iż Joker wyrównał (10:10). W tym momencie czas wziął Michalczyk, i wyraźnie przemówił do swoich graczy. Ci bowiem po powrocie na boisko stawiali udanie blok na gościach (dominował w tym elemencie rozgrywający Kusaj) zdobywając cztery kolejne "oczka". Ostatecznie triumfowali 15:12 i dwa punkty pozostały w Bielsku.
BBTS Bielsko-Biała - Joker Rodło Piła 3:2 (22:25, 25:17, 25:11, 23:25, 15:12)
BBTS: Kusaj, Lech, Vlk, Warda, Gutkowski, Szczygieł, Szymczak (libero) oraz Leszczawski, Dekker, Ferek, Kalembka.
Joker: Gorzkiewicz, Strzeżek, Kowalczyk, Chwastyniak, Jasiński, Kaczorowski, Mihułka (libero) oraz Schulz, Zbierski, Januszewski.