Stworzyliśmy kolektyw, który dogadywał się na boisku - rozmowa z Marcinem Walińskim, przyjmującym Delecty Bydgoszcz

Swoją siatkarską karierę Marcin Waliński rozpoczynał w MKS MDK Trzcianka. Potem przeniósł się do EKS Skry Bełchatów. Od sezonu 2009/2010 występuje w barwach bydgoskiej Delecty. W sobotę wraz z całą drużyną odebrał brązowy medal zdobyty w Młodej Lidze. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl młody przyjmujący opowiada o tych rozgrywkach oraz szansach gry w PlusLidze. - Gdy wejdę na boisko, będę walczył o każdą piłkę i starał się pomóc jak najlepiej potrafię swojej drużynie - mówił.

Joanna Sikora
Joanna Sikora

Joanna Sikora: Kiedy zacząłeś grać w siatkówkę i w jakich okolicznościach?

Marcin Waliński: Siatkówka była tak naprawdę drugą dyscypliną, którą się interesowałem, od zawsze na boisku grałem z chłopakami w piłkę nożną. Piłka siatkowa towarzyszyła mi już od 4 klasy podstawówki. Sam chciałem grać, ponieważ od zawsze byłem dzieckiem "skazanym" na ruch. Wtedy pod okiem wf-istów uczyłem się podstaw, ale już w gimnazjum wiedziałem, że ta dyscyplina jest stworzona dla mnie. Chciałbym podziękować Krzysztofowi Olechowi oraz Mirosławowi Szadkowskiemu za to, że zauważyli we mnie pewien potencjał siatkarski, to dzięki nim zacząłem poważnie traktować ten sport. Teraz jestem w Bydgoszczy i z całej mojej dotychczasowej drogi siatkarskiej jestem w pełni zadowolony.

Jakim trenerem jest Krzysztof Kowalczyk i jak Ci się układa współpraca z nim?

Na co dzień to spokojny człowiek, który prowadzi treningi, natomiast na meczu mieszanka wybuchowa. Wydaje mi się, że to zdanie najlepiej określa osobę Trenera. Nie warto pisać o jakichś nieporozumieniach, bo to tylko i wyłącznie sprawa drużynowa, ale doszliśmy do etapu gdzie Trener zauważył, jakim jestem zawodnikiem, zdobyłem u niego pełne zaufanie, które pozwalało nam się jak najlepiej dogadywać.

Grasz w bydgoskim zespole już drugi sezon. Czego nowego nauczyłeś się, grając w tym klubie?

Od razu jak przyszedłem, miałem okazję przepracować sezon przygotowawczy z drużyną seniorską, te treningi najwięcej mi dają. Mamy doświadczonych zawodników, którzy przekazują nam swoją wiedzę. Cieszę się bardzo, że ktoś podchodzi i mówi mi co mogę zrobić, żeby stać się jeszcze lepszym siatkarzem. Atmosfera robi się od razu lepsza i ja sam czuje się lepiej.

Większość działaczy, trenerów, siatkarzy uważa, że pomysł rozgrywania Młodej Ligi się sprawdził. Co Ty byś zmienił w tych rozgrywkach?

Przede wszystkim, żeby każdy zespół PlusLigi miał swoje zaplecze, którym będzie walczył w Młodej PlusLidze. Te rozgrywki podzieliły się na 5 mocnych drużyn, które walczyły między sobą o górną część tabeli i na 5 zespołów, które były w tej dolnej części, znacznie odstając poziomem od reszty drużyn. Wydaje mi się, że jeżeli coś moglibyśmy zmienić to jest to, aby każda drużyna potraktowała te rozgrywki poważnie, bo jest to furtka, aby przejść do najwyższego poziomu, czyt. PlusLiga.

Według trenera Kowalczyka lepiej zaprezentowałeś się w 2 części sezonu. Z czego to wynikało? Może potrzeba było czasu na lepsze zgranie?

Jak już mówiłem wcześniej Trener zauważył jakim jestem zawodnikiem. Obdarzył mnie swoim 100 proc. zaufaniem, dlatego mnie też o wiele lepiej się grało wiedząc, że mam wolną rękę do podejmowania decyzji na boisku, nawet w tych najważniejszych momentach.

Co było największym atutem Delecty w tych rozgrywkach?

Powiem krótko: „Kto zagrywa ten wygrywa”. Bardzo dużo meczy wygraliśmy właśnie dzięki zagrywce.

Jak oceniasz grę kolegów? Kto ma największe szanse na zrobienie kariery na PlusLigowych parkietach?

Jestem w pełni zadowolony z gry moich kolegów. Kiedy któryś z nas miał słabszy dzień, reszta podchodziła do niego i wspierała go jak tylko mogła, mentalnie i działaniami na boisku. Stworzyliśmy pewien kolektyw ludzi, którzy dobrze się dogadywali na boisku i poza nim, a to jest w tych czasach w siatkówce najważniejsze. Największe szanse, aby się przebić do PlusLigi mają Ci, którzy są najstarsi: Łukasz Owczarz, Wojtek Kozłowski i Tomasz Bonisławski. Mówię tak, ponieważ na młodszych kolegów przyjdzie jeszcze czas, muszą zdobyć jeszcze trochę tego boiskowego doświadczenia.

Resovia i Skra były w tym sezonie najlepsze. Mieli oni nad Wami dużą przewagę punktową. Myślisz, że była jakaś szansa na ich dogonienie?

Pewnie, że była szansa na to, by znaleźć się na lepszym miejscu niż trzecie. Gdybyśmy zagrali od początku do końca tym samym składem i na tym samym poziomie, uplasowalibyśmy się wyżej w tabeli.

Jako jedyna drużyna pokonaliście jednak mistrza Młodej Ligi. To chyba fajne uczucie i znak, że ten zespół nie był niepokonany.

Oczywiście, że wspaniałe uczucie. Wygraliśmy z Resovią 3:2 i to na dodatek na ich terenie. To zwycięstwo podbudowało nasz zespół i dało nadzieję na to, że możemy naprawdę wygrać te rozgrywki, ale początkowe potknięcia gdzie pouciekały nam punkty bardzo nam to uniemożliwiły, dlatego uplasowaliśmy się na trzecim miejscu.

Delecta zajęła bardzo dobre, 3 miejsce. Według Ciebie jest to sukces czy liczyłeś na coś więcej?

Owszem został pewien niedosyt, bo naprawdę mieliśmy dobry skład i mogliśmy zająć wyższe miejsce niż trzecie, ale potoczyło się tak a nie inaczej, więc nie ma co gdybać. Bardzo się cieszymy, że już w pierwszym sezonie tych rozgrywek zajęliśmy miejsce medalowe, daje to nadzieję na pozytywne patrzenie w przyszłość.

Wcześniej w barwach bełchatowskiej Skry zdobyłeś dwa medale - złoto w Mistrzostwach Polski Kadetów i brąz w Mistrzostwach Polski Juniorów. Który z tych trzech krążków jest dla Ciebie najcenniejszy?

Najcenniejszy jest oczywiście złoty medal Mistrzostw Polski Kadetów. Wtedy naprawdę pokazaliśmy, że jako drużyna na boisku i poza nim można osiągnąć rzeczy wielkie. Brązowy medal też cieszy, ale mieliśmy jako zespół chrapkę na więcej, nie udało się, ale sukces jest. Brązowy medal Mistrzostw Polski Juniorów też musieliśmy sobie wywalczyć.

Który mecz Młodej Ligi najlepiej wspominasz, a którego najbardziej żałujesz, sądząc, że był do wygrania?

Najlepiej oczywiście wspominam wygraną z Resovią, ponieważ jako jedyna drużyna pokonaliśmy ten zespół i to jeszcze raz wspomnę, na ich terenie. Którego najbardziej żałuję? Meczu ze Skrą na ich terenie, mieliśmy ich w garści, ponieważ pierwszego seta wygraliśmy mimo to, że popełniliśmy dużo błędów. Jednak w tym dniu strasznie nie „siedziała” nam zagrywka, co było widać w następnych setach. Przebijaliśmy im piłkę, a doświadczony rozgrywający po drugiej stronie siatki wykorzystywał to w 100 proc. i rozegrał bardzo dobre spotkanie.

Bardzo długo czekałeś na debiut w PlusLidze. Z pewnością towarzyszyła Ci trema podczas meczu z Politechniką Warszawską.

Pierwsze swoje wejście zaliczyłem w meczu Pucharowym z AZS Tytanem Częstochowa, tam trener dał mi szansę pokazania się aż przez półtora seta. Wiadomo, że jak wszedłem, byłem lekko stremowany, ale dobre przyjęcie zagrywki, od razu na wejście trochę mnie uspokoiło. Natomiast w meczu z Politechniką, wszedłem na końcówkę 3 seta, gdzie dosyć wysoko przegrywaliśmy, wchodząc na boisko czułem się o wiele lepiej niż w meczu z Częstochową. Wiedziałem, że moje pierwsze wejście było w miarę dobre, dlatego byłem o wiele spokojniejszy.

Niedługo do gry wróci Stanisław Pieczonka, zapewne także Dawid Konarski i Andrzej Wrona. Będzie już bardzo ciężko przebić się do 12.

To prawda, dlatego każdą szansę, którą dostanę od Trenera Wspaniałego będę starał się wykorzystać w 100 proc. Nie wiadomo przecież, co będzie później, dlatego ten czas muszę jak najlepiej wykorzystać dla swojego dobra. Jestem w 12 i to dla mnie już duży sukces, że jestem brany pod uwagę, a gdy wejdę na boisko będę walczył o każdą piłkę i starał się pomóc jak najlepiej potrafię swojej drużynie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×