Przez ostatnie miesiące zawodnicy GTPS żyją z dnia na dzień. Nie otrzymali już czterech pensji, a w pełni dostali tylko jedną wypłatę w tym sezonie. Włodarze renegocjację kontraktów zarządzili po zamknięciu okienka transferowego. Siatkarze nie mają już obowiązku walki o PlusLigę, co wcześniej było zaznaczone w kontraktach, ale nawet tych skromniejszych pieniędzy wciąż nie widzą.
- Dostaliśmy 7 lutego zaliczki po 1000 złotych. Wiceprezes Michałowski powiedział, że do momentu przyznania dotacji przez miasto będziemy otrzymywać po 1000 złotych co 7-10 dni. Za chwilę minie miesiąc od tego wydarzenia, a na nasze konta nie wpłynęła nawet złotówka - mówi środkowy GTPS Michał Stępień. Wiceprezes Zenon Michałowski poinformował natomiast, że siatkarze zostaną spłaceni, ale dopiero po otrzymaniu wsparcia od prezydenta. Gdzie tu logika? - Od dwóch miesięcy nie dostaliśmy pieniędzy nawet na opłatę mieszkań. Rozmowy w szatni dotyczą niemal wyłącznie wypłat. Przecież to nasza praca, mamy zobowiązania finansowe. Rachunki, kredyty, utrzymanie rodziny - wylicza Stępień.
Obecnie siatkarze GTPS zajmują trzecią pozycję w tabeli. Przegrana w Pile pozbawiła gorzowian pierwszej lokaty. - Trudno wykrzesać z siebie choć odrobinę mobilizacji, ale pracujemy. Wywiązujemy się z kontraktu i tego samego oczekuje od zarządu. Ile razy można być oszukiwanym? - dziwi się środkowy ekipy z Gorzowa.
Światełkiem w tunelu mogą być wyczekiwane już od początku roku pieniądze od prezydenta. Siatkarze otrzymają 360 tysięcy dotacji na rok 2011. Jest nadzieja, że choć z tej puli zostaną spłacone długi. Miasto jest głównym sponsorem GTPS, co w opinii włodarzy klubu powinno się równać z jeszcze większym wsparciem finansowym. Wiceprezes Zenon Michałowski już wcześniej zapowiedział, że przy tak "niskiej" dotacji siatkówka w Gorzowie może przestać istnieć.