Maciej Dobrowolski (kapitan Farta Kielce): Możemy cieszyć się z tego spotkania, że się odbyło, a my zakończyliśmy je zwycięsko. Byliśmy w komfortowej sytuacji, bo przyjechaliśmy tutaj i mogliśmy ćwiczyć różne elementy gry, które nam nie wychodziły bądź chcemy je szlifować. Swoje cele osiągnęliśmy w poprzednim tygodniu, zapobiegając zajęciu pozycji 9-10. Teraz mamy przewagę własnego boiska, a przede wszystkim uniknęliśmy spotkania z Jastrzębskim Węglem - nie chcieliśmy po prostu grać z tym zespołem, ponieważ uważamy, że jest najsilniejszym w tej czwórce. Dlatego dzisiejsze spotkanie zgodnie z kalendarzem i z regulaminem musiało się odbyć. Było przecież ponad dwadzieścia spotkań, by tabela wyglądała tak, a nie inaczej. A za tydzień spotkamy się w play-outach, by walczyć o utrzymanie w lidze.
Paweł Siezieniewski (kapitan Indykpolu AZS UWM Olsztyn): Na pewno pojawią się spekulacje, że w kolejnej fazie chcieliśmy grać z Fartem. Przed meczem wraz ze sztabem szkoleniowym stwierdziliśmy jednak, że wychodzimy na boisko wygrać to spotkanie. Rywale zagrali na luzie, bez żadnego obciążenia psychicznego, wychodziła im większość akcji - grali tak swobodnie, że aż miło było patrzeć. Natomiast po raz kolejny raziła nasza nieporadność. Zaczęliśmy źle pierwszego seta, ale wróciliśmy do gry i wydawało się, że mamy spore szanse, by doprowadzić do tie-breaka i wygrać mecz. A chcieliśmy go wygrać, bo zwycięstw w tym sezonie nie mieliśmy zbyt wiele. I nie mieliśmy zamiaru wchodzić w jakieś kalkulacje. W tej grupie Jastrzębski Węgiel może teoretycznie jest najmocniejszym przeciwnikiem, zespołem o największym potencjale, jednak w ostatnim czasie kielczanie również prezentują niezłą siatkówkę. Za tydzień zaczyna się decydująca faza i jeśli nie zmienimy naszej nieporadności, głupich błędów i przestoi w grze, to będzie bardzo ciężko "ugryźć" Farta. Mamy tydzień czasu i w naszych głowach będą teraz tylko najbliższe spotkania z tym zespołem. Jak się skończą, zweryfikuje boisko - my na pewno zostawimy na nim maksimum zdrowia i serca do walki.
Dariusz Daszkiewicz (trener Farta Kielce): Maciek dobrze to wszystko ujął: mecz musiał się odbyć, więc cieszymy się, że przyjechaliśmy tutaj i udało nam się zwyciężyć. Nie chcieliśmy kalkulować, czy lepiej będzie nam grać z zespołem z Olsztyna czy z Wielunia. Musimy skupiać się na swojej grze, bo jeśli gramy dobrze, możemy osiągać dobre wyniki z każdym zespołem. Obydwa są bardzo mocne i zarówno z jednym, jak i z drugim będzie bardzo ciężko wygrać. O samym spotkaniu nie można zbyt wiele powiedzieć, ponieważ nie stało na porywającym poziomie i prawdziwa walka rozpocznie się za tydzień w Kielcach.
Gheorghe Cretu (trener Indykpolu AZS UWM Olsztyn): Przed tym spotkaniem można było oczekiwać spekulacji, ale gdybyśmy szli w ich kierunku, stracilibyśmy nasz cel, bo jesteśmy tu dla ducha siatkówki, a nie kalkulacji. Kiedy pojechaliśmy do Kielc i wygraliśmy tam 3:0, a rywale wtedy popełniali błędy tak jak my w tym pojedynku, wszyscy mówili, że kielczanie nie chcą grać z nami w kolejnej fazie. A to był normalny mecz, w którym oni się mylili - teraz my zrobiliśmy to samo. To siatkówka, a nie kalkulacje. W tym momencie drużyna z Kielc jest na dobrym poziomie, podobnie jak jastrzębianie i wielunianie. Grają dobrą siatkówkę, mają długą ławkę rezerwowych - poziom zespołów jest wyrównany, więc nie ma znaczenia, z którym z nich przyszłoby się mierzyć. W tym spotkaniu popełniliśmy więcej błędów niż rywale i dlatego przegraliśmy. W rywalizacji w naszej części tabeli, która rozpoczęła się kilka tygodni temu, zespoły grały raz lepiej, raz gorzej - to jest poziom tej grupy i tak też będą wyglądały kolejne mecze. Do tej pory między czterema drużynami było sporo emocji - zobaczymy, co zdarzy się w kolejnych tygodniach.