Lorenzo Bernardi: Istotnym elementem będzie nasz profesjonalizm

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Już w najbliższy wtorek mogą się spełnić marzenia siatkarzy, działaczy oraz kibiców Jastrzębskiego Węgla. Podopieczni Lorenzo Bernardiego są przed rewanżem w nieco lepszej sytuacji, ale to rywale zagrają przed własną publicznością.

Przed siatkarzami Jastrzębskiego Węgla otwarła się niepowtarzalna szansa na awans do Final Four Ligi Mistrzów. Dla ich włoskiego szkoleniowca również byłoby to niesamowite przeżycie, ponieważ turniej finałowy tych prestiżowych rozgrywek zostanie rozegrany w jego ojczyźnie. - Jeszcze nie myślę o Finał Four. W tej chwili musimy się maksymalnie skoncentrować na meczu rewanżowym z Noliko Maaseik. Ten mecz będzie dla nas bardzo ważny i zarazem bardzo trudny. Droga do Bolzano jest jeszcze długa i kręta - mówi Lorenzo Bernardi.

Jastrzębianie po zwycięstwie nad belgijską drużyną w pierwszym pojedynku, są w nieco korzystniejsze sytuacji. - Jesteśmy świadomi, że w Belgii musimy wygrać. Mamy jednak dwie szanse, bo jeśli nie uda nam się zwyciężyć w meczu, to mamy jeszcze w zapasie złotego seta. Bardzo istotnym elementem w tym spotkaniu będzie nasz profesjonalizm - przewiduje trener górniczego klubu z Jastrzębia.

Od kiedy Igor Yudin wrócił do pełnej dyspozycji po przewlekłej kontuzji, Włoch częściej stawia właśnie na niego, jako pierwszego atakującego Jastrzębskiego Węgla. Australijczyk nie spisywał się jednak najlepiej podczas spotkania z Noliko Maaseik w hali Jastor i został zastąpiony przez Mitję Gaspariniego. Słoweniec zagrał rewelacyjnie, spełnił oczekiwania trenera i został okrzyknięty "ojcem" zwycięstwa. Nasuwa się pytanie, który z nich rozpocznie rewanż z Noliko jako ten pierwszy? - Ja już zdecydowałem, który z atakujących zagra od początku spotkania w Maaseik. Natomiast tego nie zdradzę. Zainteresowani dowiedzą się o tym dopiero przed samym pojedynkiem. Taka wiedza może dać przewagę przeciwnikom. My też nie znamy pierwszej szóstki rywali, jaka wyjdzie we wtorek przeciwko nam - ucina spekulacje Lorenzo Bernardi.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)