WGP: Doświadczenie górą - relacja ze spotkania Polska - Włochy

Zgodnie z oczekiwaniami polskie siatkarki uległy reprezentacji Włoch. Jednak spotkanie w wykonaniu biało-czerwonych długimi momentami mogło się podobać.

Miłosz Marek
Miłosz Marek
Ostatnimi przeciwniczkami Polek na turnieju w Bydgoszczy były Włoszki. Po porażce z Dominikaną nastroje w ekipie biało-czerwonych nie były najlepsze. Tym bardziej, że w niedzielę zdecydowanymi faworytkami starcia były niepokonane na turnieju rywalki. Dodatkowo stawką konfrontacji było zwycięstwo w pierwszym tegorocznym polskim turnieju. Hala Łuczniczka w końcu się zapełniła. Nie w stu procentach, ale doping polskich fanów był zdecydowanie najgłośniejszy w przeciągu trzech dni. Jednak pierwsze piłki wywołały niemałą konsternację. Mecz w polu serwisowym udanie rozpoczęła Lucia Bosetti, która niesamowicie męczyła polskie przyjmujące. Nie minęły trzy minuty, a na tablicy świetlnej było już 0:7! Trzy punkty padły po udanych serwisach. Trener Alojzy Świderek jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną wykorzystał wszystkie przysługujące mu przerwy. Zobacz także: Komentarze po meczu Polska - Włochy W grze Polek nic się nie układało. Polkom sporo czasu zajęło odpowiednie wejście w mecz. Wynik poprawił się nieco po regulaminowej minucie odpoczynku. Punktować zaczęły Katarzyna Konieczna oraz Kinga Kasprzak, której uraz w sobotnim pojedynku nie okazał się na tyle groźny, by przeszkodzić w występie przeciwko mistrzyniom Europy. Biało-czerwone zmusiły nawet Massimo Barboliniego do wzięcia czasu. Doświadczony szkoleniowiec dobrze go wykorzystał i wszystko wróciło do przykrej normy. W pierwszej odsłonie Azzurri posłały aż 6 asów. Wyraźna przewaga również w pozostałych elementach siatkarskiego rzemiosła pozwoliły wygrać aż 25:12. Porażka nie załamała ani siatkarek, ani fanów. Wprost przeciwnie. Od początku drugiej części gry do przodu ruszyły obie polskie siły. Efekt? Piorunujący! Oszałamiający doping pomógł objąć prowadzenie 4:1. Zablokowana została włoska gwiazda, Serena Ortolani, a zagrywką straszyła Joanna Wołosz, która zastąpiła w wyjściowym składzie Milenę Radecką. W końcu szczęście uśmiechało się do Polek. Szczególnie wiele miała go Karolina Kosek, która w najróżniejszy sposób i z dziwnych pozycji oszukiwała blok rywalek. Anita Kwiatkowska: Pogoniły nas zagrywką Biało-czerwone były równorzędnymi przeciwniczkami dla faworyzowanych Włoszek, które po pierwszym secie wyraźnie poczuły się zbyt pewnie. Zemściło się to na nich szybciej niż myślały. Bardzo dobrą zmianę dała Anita Kwiatkowska, która dzielnie walczyła w ataku i obronie. Jednak motorem napędowym kolejnych akcji była Kosek. Nie obyło się bez nerwowej końcówki. Od stanu 20:20 był to wyłącznie koncert gospodyń. Kolejne ataki znajdowały się w boisku Italii. Euforia kibiców osiągnęła szczytowy moment, kiedy Berenika Okuniewska pojedynczym blokiem zatrzymała swoją vis a vis i dała zwycięstwo w secie 25:21. Jeszcze więcej było w kolejnej odsłonie. Gra toczyła się praktycznie punkt za punkt od samego początku. Zdecydowanie najjaśniejszymi postaciami po stronie Włoszek była Serena Ortolani i Carolina Costagrande, które toczyły bój z resztą polskich atakujących, które spisywały się bardzo dobrze. Pierwsza widoczna przewaga została osiągnięta dopiero przy stanie 13:11, kiedy to dobrą serię zanotowała Kwiatkowska, udanie zbijając i serwując. Jednak różnice były niwelowane bardzo szybko. Taki obraz gry nie zmienił się do decydującej akcji. Tą wprowadziły Polki, ale… Anita Kwiatkowska trafiła w taśmę, a asekuracja została odgwizdana jako czwarte odbicie. Decyzja problematyczna, ale arbitrowie nie zmienili swojego orzeczenia, a tablica świetlna pokazala rezultat 24:26. Zwycięstwo Argentynek zakończyło turniej w Bydgoszczy Po pechowym zakończeniu trzeciego seta nie najlepiej układał się również początek następnego. Szybko wywalczone trzy oczka przewagi wprowadziły trochę nerwowości w biało-czerwonym obozie. Po przerwie technicznej (4:8) do pracy wziął się duet Kwiatkowska-Kosek, który doprowadził na krótko do remisu 11:11. Nawet bardzo, bo po pięciu kolejnych akcjach obie drużyny słuchały już rad trenerów na drugiej regulaminowej pauzie. Przy stanie 12:18 na parkiecie po raz pierwszy pojawiła się Milena Radecka, ale również ona nie była w stanie odwrócić losów pojedynku. Poddenerwowane podopieczne Świderka pogubiły się w końcówce i przegrały wysoko, 14:25.
Polska - Włochy 1:3 (12:25, 25:21, 24:26, 14:25)
Polska: Wołosz, Konieczna, Kosek, Kasprzak, Efimienko, Okuniewska, Maj (libero) oraz Kaczorowska, Kruk, Kwiatkowska, Podolec Włochy: Rondon, Ortolani, Costagrande, Bosetti, Arrighetti, Guiggi, Cardullo (libero) oraz Garzaro, Crisanti
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×