Byli w niebie i spadli do piekła - relacja z meczu Zenit Kazań - PGE Skra Bełchatów

Mistrzowie Polski zrewanżowali się Zenitowi za zeszłotygodniowe spotkanie ćwierćfinału Ligi Mistrzów. To jednak rosyjski zespół zapewnił sobie awans do Final Four, wygrywając złotego seta 15:11. Tym samym tylko Jastrzębski Węgiel bronił będzie biało-czerwonych barw w finale tych rozgrywek.

Joanna Sikora
Joanna Sikora

Początek pierwszej partii był wyrównany. Oba zespoły rozpoczęły mecz od mocnej zagrywki, jednak nie uniknęły błędów w tym elemencie. Lloy Ball często posyłał piłki na drugą linię. Skutecznie radził sobie Mariusz Wlazły. Skra do pierwszej przerwy technicznej utrzymywała punktową przewagę. Dopiero blok na przyjmującym Zenitu dał wyższe prowadzenie mistrzom Polski (8:10). Dobre przyjęcie polskiej drużyny powodowało, że Miguel Falasca mógł spokojnie korzystać ze środkowych. Marcin Możdżonek, zatrzymując w ataku Nikołaja Apalikowa podwyższył przewagę bełchatowian do trzech oczek. Po drugim czasie technicznym sytuacja nie zmieniała się. Kiedy w polu zagrywki pojawił się Stephane Antiga udało się wyprowadzić kontrę i tym samym było 16:20. Po tej akcji Rosjanie odrobili dwa punkty, ale Skra nie zamierzała dopuścić do remisu. Widoczna była koncentracja w szeregach obu drużyn. Blok na atakującym z Bełchatowa ucieszył kibiców Zenitu, gdyż ich zespół doprowadził do remisu. Po tej akcji mistrzowie Polski pozwolili na zdobycie tylko jednego punktu rywalowi i w końcówce pewnie zwyciężyli do 22.

Mistrzowie Rosji dobrze weszli w kolejną odsłonę seta (3:0). Maksim Michajłow utrudniał podopiecznym Jacka Nawrockiego przyjęcie. Na zagrywce pojawił się Siergiej Tietiuchin i bełchatowianie nie byli w stanie poradzić sobie również z jego serwisami. Początek tej partii obfitował w zdobycze punktowe, głównie dzięki zagrywce. Więcej oczek tym elementem zdobywali jednak gospodarze. Cały czas utrzymywała się 4-punktowa przewaga Rosjan. Dobrze funkcjonował ich blok. Atakujący Zenitu podwyższył prowadzenie swojej drużyny, popisując się skutecznym "plasem" i dwoma asami serwisowymi (16:9). Dobrą zmianę dał Jakub Novotny, który zastąpił Mariusza Wlazłego. Pod koniec partii seria punktów dla siatkarzy Władimira Alekny sprawiła, że Skra nie była już w stanie dogonić przeciwników.

Tak jak i w poprzedniej partii, również i trzeciego seta skutecznie rozpoczął Maksim Michajłow. Nieporozumienie w szeregach mistrzów Polski dało prowadzenie Rosjanom (5:3). Mimo dobrej obrony Skry, gospodarze postawili szczelny blok. Ponownie zaczęło być niebezpiecznie, gdy Zenit zdobywał punkty na zagrywce. Widać było, że rosyjski zespół czuł się coraz pewniej na boisku. Bełchatowianom udało się odrobić straty, m.in. poprzez zagrywkę Mariusza Wlazłego i skuteczne ataki Bartosza Kurka (10:10). W aut piłkę posłał atakujący gości i było 12:10. Do wyrównania doprowadził Marcin Możdżonek. Skra, zdając sobie sprawę, że przegrana w tym secie stawia ich w bardzo trudnej sytuacji, walczyła dzielnie. Jeszcze przed drugim czasem technicznym udało się po raz pierwszy zablokować Maksima Michajłowa. Rosjanie zaczęli się mylić (15:17). Pod koniec pomyłka gospodarzy dała mistrzom Polski 2-punktową przewagę. Zablokowanie Michała Winiarskiego spowodowało, że na tablicy wyników widniał remis (23:23). Ten sam zawodnik zrehabilitował się jednak i zakończył tego seta. Skra zwyciężyła do 23.

Czwarty set zaczął się od wyrównanej walki. Skra nie potrafiła zatrzymać w ataku Williama Priddiego. Po drugiej stronie siatki skutecznie radził sobie Mariusz Wlazły. Punkt zdobyty przez Daniela Pińskiego dał przyjezdnym prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej (7:8). Trudna zagrywka Siergieja Tietiuchina nie przełożyła się na zdobycze punktowe, gdyż bełchatowianie obronili się blokiem. Dopiero przy stanie 11:12 polskiemu zespołowi udało się zdobyć cztery oczka z rzędu (11:16). Po czasie Skra nie odpuszczała i rozegrała na swoją korzyść kolejną akcję. Mistrzowie Polski świetnie spisywali się w bloku. To spowodowało, że zawodnicy Władimira Alekny zaczęli mylić się i nastąpiły nieporozumienia. Skutecznie na skrzydle atakował Bartosz Kurek. Przewaga bełchatowian była na tyle duża, że zwyciężyli oni w tej odsłonie i tym samym w całym spotkaniu. O tym kto awansuje do Final Four zadecydować miał złoty set.

Pierwszy punkt w złotym secie zdobył Mariusz Wlazły. Najpierw zablokowany został Maksim Michajłow, a chwilę później William Priddy (1:3). Było 3:3 po błędnym ataku atakującego przyjezdnych. Prosty atak Michała Michajłowa dał jego drużynie przewagę dwóch punktów. Na boisku pojawił się Stephane Antiga, który miał pomóc w obronie. Przed zmianą stron było 8:5 dla Zenitu. Polski zespół nie był w stanie zatrzymać atakującego gospodarzy. Rosjanie nie mieli problemu z przyjęciem. W kluczowym momencie pomylił się Bartosz Kurek. Ten sam zawodnik popsuł zagrywkę i tym samym awans uzyskali gospodarze.

Zenit Kazań - PGE Skra Bełchatów 1:3 (22:25, 25:17, 23:25, 19:25)
Złoty set: 15:11 dla Zenitu

Zenit: Ball, Michajłow, Priddy, Tietiuchin, Abrosimow, Apalikow, Obmochajew (libero) oraz Czeremisin, Babeszin

Skra: Falasca, Wlazły, Winiarski, Kurek, Pliński, Możdżonek, Zatorski (libero) oraz Antiga, Woicki, Bąkiewicz, Novotny

Opinie po spotkaniu:

Jacek Nawrocki: Każda porażka uczy i także ta musi nam dostarczyć wiele nowych doświadczeń. Trzeba mieć świadomość tego, z kim graliśmy. Wygrać tutaj dwie rzeczy nie jest łatwo. Jeżeli chodzi o taktykę, to ten mecz dobrze się dla nas układał. Była to taka typowa wymiana ciosów, charakterystyczna dla siatkówki rosyjskiej. O wyniku decydowały szczegóły i detale. Dwie, trzy piłki w inną stronę i czulibyśmy się inaczej. Taka jest jednak siatkówka. Te najważniejsze piłki trzeba wygrywać. Nikt nie jest w stanie dzisiaj powiedzieć, jak zespół z Kazania i my byśmy grali, gdyby spotkanie w Łodzi zakończyło się naszym zwycięstwem.

Daniel Pliński: Przegrywamy 2:3 i wygrywamy 3:1, ale nie jesteśmy w Final Four. To jest żenujące. Ktoś jednak wymyślił właśnie taki system rozgrywek. Nie wiem, co mam powiedzieć. Moim zdaniem Skra Bełchatów w tym roku była przygotowana do tego, żeby wygrać Ligę Mistrzów, ale przez chory system, wymyślony przez panów na górze, nie jesteśmy ani w Final Four ani w wielkim finale. Gdy w złotym secie było 3:1 dla nas, to wydawało się, że go wygramy. Przez nasze głupie błędy stało się inaczej. Ta porażka bardzo boli.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×