Szkoleniowiec nie zamierza przestawać doskonalić swoje umiejętności. Po powrocie z Brazylii ma on już w planie wyjazd do USA. Chce on także pomagać polskim trenerom. - Rozmawiałem już na ten temat z federacją. Drzwi na moje treningi z kadrą są otwarte. Jeśli młodzi polscy trenerzy będę mieli ochotę, zawsze mogą przyjść, przyglądać się i może czegoś się nauczyć. Ale nie zamierzam niczego narzucać i nikogo zmuszać do tego, by się uczył. To musi być wyłącznie dobra wola trenerów i ich chęci - powiedział w rozmowie z portalem plusliga.pl Andrea Anastasi.
Dużo emocji wzbudza także wybór sztabu Anastasiego. - Na chwilę obecną jeszcze nie zdecydowałem kto z Polaków znajdzie się w moim sztabie. Nie rozumiem dlaczego w Polce robi się z tego taki raban, szafuje na wyrost nazwiskami. Poczekajmy spokojnie na ostateczną decyzję. Podejmę ją dopiero, gdy porozmawiam z wszystkimi szkoleniowcami. Chcę dołączyć do sztabu szkoleniowego polskiego trenera, bo to niezbędne. Po pierwsze, żeby lepiej poznać polskie realia. Po drugie, żeby, gdy w przyszłości odejdę, pozostał po mojej pracy jakiś ślad, jakaś kontynuacja. Dlatego teraz jeżdżę po kraju, rozmawiam, wysłuchuję opinii i spostrzeżeń.
Miał on także okazję obejrzeć finałowy pojedynek ZAKSY z Sisleyem Treviso i ma już swoje zdanie na temat porażek polskich drużyn z ekipami z Rosji i Włoch. - Myślę, że różnica tkwi w obcokrajowcach. W Rosji i Italii stawia się tylko na tych najlepszych, którzy wnoszą do drużyny jakąś konkretną jakość. W Polsce, choć pojawiają się zawodnicy klasowi, jest ich niewielu. Częściej są to przeciętni zagraniczni siatkarze, którzy nie podnoszą poziomu gry drużyny i nie są w stanie przesądzać o losach meczu - dodał.
Więcej na plusliga.pl
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)